
Czy nie marzyłeś kiedyś aby wznieść się tak wysoko jak nikt inny? Czuć na swoich włosach rozszalały huragan, a mimo wszystko pewnie brnąć wyżej i wyżej? Na pewno przeszło ci to przez myśl i wcale nie mówię tylko o locie w powietrzu. Jest w życiu wiele dziedzin nieodkrytych, niebezpiecznych czekających na to aż jakiś śmiałek w vanshipie odważy się na ich zgłębianie. Pokona Grand Stream dzielący go od spełniania marzeń. Bohaterowie serialu stają właśnie przed takim wyzwaniem.
Za stworzenie anime Last Exile odpowiedzialne jest studio GONZO, które wielu może kojarzyć z takimi hitami jak Full Metal Panic! i Hellsing. Na serial składa się 26 odcinków, których nazwy to w większości określenia ruchów w szachach. Świat, w którym rozgrywa się historia bardzo przypomina późny dziewiętnasty wiek ubrany w steampunkowe szaty. Objawia się to przede wszystkim w technologi wojennej ludzi opierającej się na dziwnych, parowych mechanizmach.
Główny wątek serialu opowiada o dwójce piętnastolatków Clausie Valca i Lavie Head, których ojcowie brali udział w misji kurierskiej w Grand Streamie. Nie była to byle jaka misja bo gdyby doszła do skutku pomiędzy krajami Anatoray i Disith zapanował by wreszcie pokój. Niestety list zostaje zniszczony, a vanship(przypominające dwupłatowiec, latające pojazdy, przypominające bo nie nie posiadają skrzydeł) w ciężkim stanie trafia do domu, niestety bez pilotów. Wkrótce ginie również matka Clausa i dzieci zostają same. Aby utrzymać vanship młodzi piloci zatrudniają się w małej firmie kurierskiej. Wkrótce los zapędza ich za sprawą małej Aru na okręt wojenny(latający, jak wszystkie bojowe maszyny) Sylvana, którego stają się załogą. Tyle można powiedzieć aby nie zdradzić zbyt dużo. Skąd więc wiadomo, że seria warta jest obejrzenia? Tego nie wiadomo nigdy, więc nie pozostaje nic innego niż zaryzykować. Co więcej na temat fabuły? Już od pierwszego odcinka zauważamy, że seria niesie za sobą pacyfistyczny przekaz mimo rozwiniętego wątku wojnennego i wielu scen batalistycznych. Tak na prawdę to właśnie wojna, najbardziej znienawidzone przez głównych bohaterów zjawisko przekonuje o słuszności pokoju.
Za niemałą zaletę serialu należy uznać kreacje bohaterów drugoplanowych. Alex Row, Sophia Forrester, Tatiana Wisla(Japończykom widać Wisła kojarzy się z Rosją, nie Polską), Dio Eracles, Mullin Shetland i wiele innych. Postacie te nie są dwuwymiarowe, posiadają własną historię, a ich kolejne dzieje idą dynamicznie. Nie ma tu tylko złych i dobrych(prócz Delphine), każdy z nich operuje całą paletą różnych cech, nieraz zadziwia nas ich zachowanie, ale zadziwia w pozytywnym słowa znaczeniu. Tak, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że drugi plan spisał się wyśmienicie. Jeżeli zacząłem od "tych mniej ważnych" to nietrudno się domyślić, że główni nie spisali się. Claus rzeczywiście nie był zbyt ciekawą postacią. Doskonały młody pilot i nic poza tym. Ani to idiota, geniusz też nie bardzo, jedno co wiemy na pewno to to, że jest dobry. Odnoszę wrażenie, że to bezmyślna marionetka raz w rękach Lavie, a to z znowu Aru aby nagle znaleźć się we wpływach Sophii lub Tatiany. O wiele bardziej charakterystyczna jest Lavie i to ona według mnie powinna być pilotem Vanshipa. Wielki minus dla twórców za to, że nie zadbali o główną postać w tej opowieści.
Nie zniszczyli jednak wszystkiego. Grafikę potraktowali bardzo poważnie. Steampunk jest tu wyraźnie wyczuwalny. Tła, a nawet postacie utrzymano w barwach nienasyconych, podchodzących pod sepię. Wykorzystanie takiej a nie innej tonacji było dobrym posunięciem. Anime niemalże wyzbyte humoru, opierające się na poważniejszych wątkach wymaga innego klimatu. Postacie od strony wizualnej wyglądają ładnie, nie rażą widza w oczy ale według mnie nie mają w sobie nic charakterystycznego. Tak czy inaczej niektórym postacie się podobają bo powstają fanarty, a nawet dōjinshi więc ktoś jeszcze chcę oglądać bohaterów Last Exile. Jeżeli już mówimy o grafice nie możemy ominąć doskonałych, trójwymiarowych modeli pojazdów wszelakich. Projektanci wykazali się nie mała pomysłowością zwłaszcza przy vanshipach, ale także statkach Disith przypominających połączone ze sobą sterowce, klasyczny element steampunku. Pomimo robienia modeli w innej technice niż całą resztę doskonale komponują się tworząc idealną całość(oprócz pojazdów gildii ale ten zabieg zastosowano nieprzypadkowo, taki kontrast dość dobrze przedstawia wątek zderzenia się dwóch różnych kultur). Grafa jak najbardziej na plus!
No i czas przyszedł na muzykę. Soundtrack w tej serii jest na prawdę profesjonalny ale w końcu czego można się spodziewać po epickiej opowieści stawiającej na dramaturgię? Utwór Cloud Age Symphony wykonywany przez Shuntaro Okino, który słyszymy w openingu jest dobrym przykładem dość awangardowej muzyki steampunkowej gdzie nowoczesne, elektroniczne brzmienie często jest mieszane z dziewiętnastowiecznymi akcentami. Mówiąc o dziewiętnastowiecznych akcentach chodzi mi tu oczywiście o charakterystycznych, szkockie dudy. Na ending też nie ma się co skarżyć. Muzyka jest tu bez z zarzutu, a nawet więcej rozpoznawalna i godna dołączenia do naszej playlisty.
Podsumowując, Last Exile to anime o ciekawej, wciągającej fabule, świetnej grafice i może nie do końca przemyślanym głównym bohaterze. Warte obejrzenia chociażby ze względu na świetny klimat i muzykę. Mi się podobało i oby wam również.
Autor: Kacpo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz