
Ponad dwadzieścia lat po powstaniu Metropolis pewien Japoński rysownik zainteresował się filmem i postanowił zrobić komiks bazujący na nim. Nie miała być to żadna adaptacja, mangaka Tezuka Osamu rysując opierał się jedynie na zdjęciach, plakatach z filmu i szczątkowych informacji na temat fabuły. Nietrudno się domyślić, że manga wyszła niemal zupełnie inna niż film. Tezuka w przeciwieństwie do Fritza stworzył wizję, w której roboty są dyskryminowane przez człowieczeństwo i zmuszane do najcięższych zadań. Główna bohaterka jest cyborgiem nowej generacji, niemal identyczna jak jej ludzki pierwowzór i o wiele bardziej doskonała. Choć posiada niezwykłą moc walczy z całych sił aby stać się człowiekiem, przeciwstawić się przeznaczeniu, którym jest władza nad światem. Komiks to już klasyka, a jego twórca mianowany jest dzisiaj "Bogiem Mangi".
Metroplis powróciło dopiero w roku 2001 dzięki staraniom dwóch twórców anime Katsuhiro Otomo i Rintaro, wielkich fanów twórczości Tezuka. Starali się przede wszystkim odtworzyć klimat oryginalnej historii ale w dużej mierze postawiono też na efekty specjalne. Trójwymiarowe tła przedstawiające nowoczesne miasto ,przyszłości zadziwiająco dobrze komponują się z postaciami żywcem wyjętymi ze starych mang. Taka jest moja opinia ale zdania na ten temat są podzielone, przeciwnicy twierdzą, że kreska jest zbyt archaiczna, niektóre postacie wyglądają jak w pierwszych produkcjach Disneya. Jest w tym trochę racji, twórca mangi wcale nie krył się z tym, że Walt Disney był dla niego inspiracją w tworzeniu. Nie wszystkim też przypadnie do gustu jazzowy soundtrack, który świetnie buduje klimat lat dwudziestych ale ciężko ukryć, że odstaje od współczesnych trendów muzycznych. Nie oszukujmy się, dla wielu z was to się właśnie liczy w oprawie muzycznej anime. Mimo wszystko w finałowej scenie słysząc kultowe I can't stop loving you niejeden wymięknie.
Biorąc wszystkie za i przeciw utrzymanie nowej produkcji w nieco podstarzałej scenerii wyszło całkiem nieźle. Klimat mangi Tezuka Osamu jest widoczny i przykuwa oczy. Kwestia fabularna jednak została potraktowana bardziej autorsko. Kenichi i jego wujek przyjeżdżają do Metropolis z samej Japoni. Wujek chłopca dostał zlecenie złapania doktora Laughtona oskarżonego o nielegalny handel organami. Kiedy w końcu odnajdują ukrytą w niższych poziomach miasta pracownię doktora okazuje się, że ktoś ich ubiegł. Złoczyńca ginie w pożarze pozostawiając po sobie jedynie notatnik. Pośród płonących szczątków laboratorium Laaughtona Kenichi odnajduje jeszcze kogoś, młodą dziewczynę. Jak potem się okazuje na imię jej Tima. Los spycha tych dwoje do najniższego poziomu miasta gdzie żyją jedynie roboty wykonywające najcięższe prace. Bohaterka nie jest bezpieczna, ściga ją Książę Red i Duke Rock. Obie te postacie mają całkiem inny motyw co wydaje mi się ciekawe, zło może się w końcu przejawiać na różne sposoby i nie musi się ze sobą bratać. Czemu to właśnie ją obrali sobie za cel? Tima to inteligentny robot, którego przeznaczeniem jest zapanowanie nad światem, ale czy właśnie takiego świata chce Tima? Mówiąc szczerze anime opowiada niemal całkowicie inną historię niż manga, bohaterowie pozostają ci sami(choć niejednokrotnie ze zmienionymi imionami), rdzeń fabuły jest również ten sam ale wszystko co dookoła to autorska wizja, najwyżej nawiązująca miejscami do oryginalnej historii. Trochę mi jednak szkoda niektórych wątków mangi, jak na na przykład crossooverowego spotkania Sherlocka Holmesa i Ganimarda w mieście przyszłości. Z drugiej strony wątek rewolucji nieobecny w mandze był całkiem niezły, ale zamknięty wręcz w zarodku. Na takie dywagacje względem oryginału autorzy nie mogli się zdobyć. Jeżeli jesteśmy już przy Atlasie i jego ekipie to warto zauważyć, że w ich kwaterach sprytnie zamaskowano wizerunki Che Guevary znanego kubańskiego rewolucjonisty. Pomimo tych wszystkich zmian główny wątek cyborga walczącego o swoje człowieczeństwo pozostaje stary jak świat... No może nie tak stary ale wystarczającą ilość razy powtarzany, aby zbrzydnąć nieco widzowi.
Metropolis to film anime zrobiony z niemałym rozmachem, dopracowany i dopieszczony technicznie. Choć w dużej mierze stawia na powrót do klasyki spodoba się również miłośnikom nowszej animacji. Bardzo dobry tytuł ale tych wybredniejszych może zawieść. Jeżeli masz wolny wieczór to nic nie stoi na przeszkodzie abyś te niecałe dwie godzinki poświecił na obejrzenie Metropolis. Ja mówię, że warto.
Autor: Kacpo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz