
Zapewne, zastanawiacie się dlaczego w tytule zamieszczam liczbę 2006. Otóż jest to spowodowane tym, iż to remake serii anime o tej samej nazwie wydanej w 2002 roku. Podejrzewam, że przyczyną było to, że ta seria dobrze się przyjęła, więc postanowili wydać ją jeszcze raz z lekkimi zmianami. „Kanon 2006” na pewno ma lepszą obróbkę graficzną oraz fabuła bardziej nawiązuje to pierwowzoru z gry, w odróżnieniu od serii z 2002 roku. Pierwszy serial stworzony był na podstawie gry wydanej przez Key, które na swoim koncie ma takie produkcje jak, np. „Clannad”, na wzorze, której również powstało anime o tym samym tytule. Seria z 2006 roku została wydana przez studio Kyoto Animation, a pierwszy raz wyemitowana była na stacji BS-i. Składa się z 24 odcinków i należy do gatunku dramatu, romans, fantasy oraz moce nadprzyrodzone.
Yuichi Aizawa, główny bohater, zostaje zmuszony do zmiany szkoły i przeprowadzki do ciotki, ponieważ jego rodzice muszą wyjechać za granicę. Wie, że kiedyś spędzał tu wakacje, ale nie posiada żadnych wspomnień z tego okresu, nie pamięta większości zdarzeń. Jednak wszystko do czasu. Kiedy poznaje wszystkich swoich byłych przyjaciół, wspomnienia wracają z każdym dniem spędzonym z nimi. Jak to zwykle bywa, w tego typu produkcjach znajomi są głównie płci przeciwnej. Zacznijmy od Nayuki, kuzynki Yuichi’ego. Jest w tym samym wieku co nasz bohater, więc pomaga mu zaaklimatyzować się w nowej szkole i klasie. Przynosi mu zaległe lekcje z jego dni nieobecności oraz dotrzymuje towarzystwa. Wiele jej zawdzięcza, ponieważ to dzięki niej poznał Jun’a Kitagawę oraz Kaori Misakę, z którymi spędza dni w szkole. Później wychodząc na długą przerwę mija się z Shiori Misaką, młodszą siostrą Kaori. Shiori ma problemy z odpornością, toteż często choruję i nie chodzi do szkoły. W swojej codziennej „pracy” poznaje również Mai Kawasumi i Sayuri Kurata, dwie najlepsze przyjaciółki. Z tą dwójką często miło spędza czas podczas spożywania drugiego śniadania. Kolejną dziewczyną, która zmierzała tą samą ścieżką co bohater jest Makoto Sawatari. Pewnego dnia zaatakowała go na ulicy, po czym spędzili ze sobą dużo pięknych chwil. Najbliższą mu przyjaciółką jest Ayu Tsukimiya. Niska, roztrzepana, nie wyglądająca na swój wiek dziewczyna, nosząca dziwny plecak z doczepianymi skrzydłami. Z nią posiadał najbardziej bolesne wspomnienia. Wszystkim przyjaciółkom chciał koniecznie wynagrodzić to, co wyrządził im w przeszłości. Czy mu się to udało i jakie były jego wspomnienia, dowiecie się oglądając tę serie.
Anime jest jednym z lepszych tytułów jakie miałam okazję obejrzeć. Fabuła naprawdę wciągająca, z niecierpliwością czekamy co wydarzy się w następnym epizodzie. Pomysł nie jest dość oryginalny, problemy dziewczyn i bezinteresowna pomoc chłopaka, na pewno wiele osób wymieniłoby dużo tytułów o podobnej tematyce. Jednak bardzo dobrze przemyślany scenariusz rekompensuje nam te dążenie do określonych schematów. Kolejność wątków pasuje do biegu wydarzeń. Starsze, następujące po sobie wydarzenia nawiązują w pewnym stopniu do kolejnych. Dialogi są miejscami śmieszne, co jest na pewno plusem. Skoro są plusy, to muszą być również minusy. Na pewno takim minusem jest to, że fabuła dotyczy niby zwykłych uczniów szkoły średniej, ale zawiera elementy fantastyczne, co nie do końca mi się podoba. Ostatecznie jednak mogę powiedzieć, że „Kanon” wydobędzie z nas każde pozytywne emocje, co sprawi, że nie raz po naszym policzku spłynie łza, spowodowana głębią odcinka.
Grafika w owej serii stoi na wysokim poziomie. Sama nie zauważyłam jakiś poważniejszych niedociągnięć. Kreska jest przyjemna dla oka, sceny są dynamiczne i płynne, postacie dokładnie narysowane. Nawet podczas walk, trudno zauważyć jakiekolwiek błędy, akcja, mimo iż jest dość szybka, to postacie nie mają żadnych zniekształceń jak to bywa w niektórych seriach np. „Naruto”, odzwierciedlają pierwowzór z wolniejszych aktów. Krajobrazy zaśnieżonego miasta i okolic bardzo dobrze się prezentują na ekranie. Graficy ukryli wszystkie niedoskonałości.
Odnośnie muzyki również nie mam nic do zarzucenia. Jest dopasowana do klimatu anime i fabuły. Możemy usłyszeć zarówno wolniejsze jak i szybsze utwory, zabawne i smutne. Może jednak tych smutnych jest za wiele i każda następna jest bardzo podobna do poprzedniej. Mimo wszystko soundtracki nie kaleczą naszego słuchu. Opening „Kanona” nosi nazwę „Last regres” i jest wykonywany przez Ayane. Jeżeli dobrze wczytamy się w tekst tej piosenki to na pewno dojrzymy się powiązania z fabułą, tak jakby jej tekst był pisany specjalnie na potrzeby anime. Możliwe, że tak było, nie doszukałam się żadnych informacji na ten temat. Utwór kończący każdy odcinek to „Kaze no Tadori Tsuku Basho” i również śpiewa go Ayane.
Zapewne, macie wrażenie, że za bardzo wychwalam to anime. Sama do końca nie wiem jak z tym jest. „Kanon” miał po prostu w sobie coś, co mnie osobiście urzekło. Jest to seria, którą najmilej wspominam. Potrafi wyłudzić od nas uśmiech w wielu momentach, ale również wycisnąć łzy, zarówno szczęścia jak i smutku. Nie tylko to skrywa w sobie ta produkcja, wiele wydarzeń może miło zaskoczyć widza. Podsumowując twórcy wykonali kawał bardzo dobrej roboty, na pewno „Kanon” możemy zaliczyć do anime z górnej półki. Według mnie, każdy wyjadacz powinien obejrzeć tą serie.
Autor: Regalelilium
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz