wtorek, 21 sierpnia 2012

Praca konkursowa #1 - Afro Samurai



Zemsta jest uniwersalnym motywem, przejawiającym się w przeróżnych środkach przekazu, poczynając od powieści (Hrabia Monte Christo), aż po filmy (Kill Bill), czy nawet gry na konsole (God of War). Ta pierwotna chęć odpłacenia się naszemu oprawcy za wyrządzone krzywdy jest wpisana nieodłącznie w naszą naturę. Być może właśnie dlatego, zemsta stała się ponadczasowym motywem, który nie ominął również środka jakim jest Anime. Oczywiście odwet wcale nie musi być krwawą szlakiem, usianym niebezpieczeństwami i koniecznością ucinania głów równie niebezpiecznym i bezwzględnym przeciwnikom. Nie musi. Dowodem może być manga „Skip Beat”. Naprawdę, nie musi. Jednak w tym wypadku na szczęście jest.

Afro Samurai to historia (jak sama nazwa wskazuje) samuraja z afro, który za swoją świętą powinność, uznał pomszczenie ojca uśmierconego podczas walki z posępnym rewolwerowcem o imieniu Justice. Po wygranej (niezbyt długiej) bitwie, mroczny kowboj przywłaszczył sobie legendarną przepaskę z numerem jeden i zostawił synowi poległego wojownika podobną, tyle że z numerem dwa, tym samym dając młodemu Afro, możliwość rewanżu.

Życie z takim brzemieniem jest jednak bardzo ciężkie. Jedynie właściciel przepaski z numerem dwa ma prawo wyzwać do walki posiadacza przepaski z numerem jeden. W takim razie dlaczego przepaska nadająca tytuł wojownika numer jeden jest taka ważna? Prestiż? Szacunek wśród innych? Być może. Lecz przede wszystkim jej właściciel zostaje obdarzony boską mocą dającą władzę nad światem. W pogoń za takimi niesamowitymi możliwościami wybiera się zatem cała plejada czarnych charakterów, a nawet organizacja, mająca na celu odebranie czarnoskóremu Afro przeklętej przepaski z numerem dwa.

Zresztą postacie to chyba najmocniejsza strona tej pięcioodcinkowej opowieści. Afro napotyka wiele osób ze swojej przeszłości, które częściej są jednak wrogo nastawione do głównego bohatera i jak później się okazuje, każdy z tych bohaterów ma swoje powody do takiej a nie innej postawy. Szczególnie do gustu przypadł mi groteskowy Jinno, z głową pluszowego misia, spełniający rolę pewnego rodzaju rywala dla głównego bohatera. Ważną postacią w serialu jest również rozgadany towarzysz Afro, stanowiący pewnego rodzaju równoważnik dla ponurego i raczej niezbyt elokwentnego głównego bohatera.

Oczywiście bohaterowie nie mieliby tej głębi bądź wiarygodności, gdyby nie świetna obsada aktorów użyczających im głosy. Afro samurajowi użycza głosu nie kto inny, jak Samuel L. Jackson (którego zapewne przedstawiać nie trzeba), natomiast Yuri Lowenthal (znany m.in. jako Sasuke z angielskiej wersji Naruto) wciela się we wspomnianego wcześniej Jinno. Na pochwałę zasługuje również Ron Perlman (Hellboy), który znakomicie sprawdził się jako Justice.

Skoro jesteśmy już przy tym, co Afro Samurai oferuje dla ucha, to warto wspomnieć również o soundtracku. Muzykę do serialu stworzył RZA - członek kultowej grupy raperskiej Wu-Tang Clan. Podczas oglądania serialu będziemy więc słyszeć znakomicie dopasowane utwory z gatunku hip-hop.

Oprócz wcześniej wspomnianej brutalności i rozlewanych litrów krwi, należy powiedzieć co nieco o tym jak Afro Samurai prezentuje się od strony graficznej. Otóż prezentuje się bardzo dobrze. Serial powstał na podstawie mangi dōujinshi o tym samym tytule, której autorem jest Takashi Okazaki. Animowana wersja jest wierna stylem, swojemu rysunkowemu pierwowzorowi. Charakterystycznymi elementami są więc mroczny, wręcz brudny, bezwzględny świat, zniekształcona (często podczas walki), dodająca dynamizmu perspektywa oraz powiewające na wietrze elementy garderoby (efekt szczególnie widoczny przy opaskach). Animacje wyglądają świetnie, zarówno w efektownych scenach walki jak i bardziej klimatycznych momentach.

Podsumowując, jeżeli uważasz, że fabuła i relacje między postaciami to nie tylko wymówka dla ogólnej „rzeźni”, latających głów i krwi rozlewanej w litrowych ilościach, to jest to anime dla Ciebie, Drogi Czytelniku. Ponieważ i wilk może być syty, i owca cała. Ten serial zdecydowanie udowadnia, że pędząca naprzód akcja nie musi być opłacona kosztem ciekawej fabuły. Zdecydowanie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz