
Ichigo wiedzie typowe życie nastolatka z małymi odchyleniami od normy, pokroju wielokrotnych bójek z własnym ojcem. Z tłumu młody Kurosaki wyróżnia się, jeszcze jedną cechą: potrafi widzieć duchy, co jego zdaniem niespecjalnie ułatwia mu życie, Naszego bohatera poznajemy, gdy rozgania wandali, którzy ''przez przypadek'' zrujnowali kwiaty postawione ku czci zmarłej dziewczynki. Wtedy też poznajemy burzliwy charakter nastolatka i jego zdolności percepcji duchowej. Dnia następnego, gdy pomarańczowo-włosy chłopak wyleguje się na łóżku jest świadkiem wizyty dziewczyny w czarnym płaszczu z mieczem u boku. Ichigo, znany nam już ze swojego charakteru błyskawicznie atakuje kobietę. Z przeprowadzonej chwilę później rozmowy dowiadujemy się, że przedstawicielka płci pięknej jest Shinigami bóstwem śmierci, których głównym zadaniem jest eliminacja Pustych, czyli potworów-duchów atakujących dusze. Seria niefortunnych zdarzeń sprawia, że chłopak jeszcze dzisiejszej nocy posiądzie moce Bogów Śmierci i przywdzieje czarny płaszcz (znak firmowy) Shinigami i nieprzeciętnie duży miecz.
To tyle z czystej teorii. Jeśli japoński produkt zapowiada się smakowicie, ale boisz się, że (po piątym odcinku będzie już głupio) od razu niweluję wszelkie zwątpienia, nie ma obaw! Anime już od początku pokazuje, że będzie poważnie walczyć o tytuł jednego z najbardziej dynamicznych, by w kolejnych odcinkach uświadomić nam, że autorów nie dopadł słomiany zapał zostawiając sobie, jeszcze miejsce na ogromną dawkę nieraz absurdalnego humoru.
Kreska prezentuje świetny poziom, a animacje i różnego rodzaju efekty z powodzeniem cieszą oko. Jednakże, bezcenne godziny naszego życia tracimy z powodu przemyślanej fabuły i barwnych postaci, czyli tego, co składa się na ''grywalność'' animacji.
Zacznijmy od głównego wątku, to jest pozyskania przez Ichigo mocy Shinigami i rozpoczęcie pracy jako tak zwany zastępczy bóg śmierci. W trakcie pełnienia owej funkcji Kurosaki poznaje tajniki walki z Pustymi, zgłębia wiedzę na temat pracy jako bóstwo śmierci i uczy się kontrolować swe moce, które nawiasem mówiąc są imponujące. Nie grozi nam jakakolwiek monotonia, gdyż z każdym odcinkiem zarówno wiedza głównego bohatera, jak i nasza na temat świata przedstawionego w Bleachu pogłębia się i odruchowo możemy spodziewać się kolejnych ''nowinek''. Dodatkowo Ichigo rozwiązuje wiele dotychczasowych problemów, jak choćby dotyczący jego własnej matki (jaki, to już zapraszamy do oglądania). Gdy wierzymy, że nic już nas nie zaskoczy pojawia się kolejny problem. Pewna pani wpada przez naszego dobrego znajomego w kłopoty, przez co młody Shinigami jest zmuszony do wybycia na nieznane sobie tereny i podjąć nowe wyzwania.
Jest to odpowiednie miejsce na przedstawienie osób, które spotkać będziemy mogli u boku mieszkańca Karakury. Od praktycznie samego początku towarzyszy mu Rukia Kuchiki, Shinigami ucząca go podstaw owego fachu. Do spółki niedługo potem na stałe dołącza Sado Masutora - kolega z klasy naszego bohatera. Spokojny, małomówny, posiadający ogromną siłę. Równolegle poznajemy Orihime Inoue, również koleżankę z klasy Sadoa i Ichigo. Z początku stwarza wrażenie nieśmiałej i peszy się w obecności Kurosakiego, by z czasem zbliżyć się do chłopaka i pokonać barierę nieśmiałości. Następnie przyjacielskie grono zasila Uryuu Ishida. On również chodzi do tej samej klasy, co pomarańczowowłosy bohater wraz z przyjaciółmi. Jest bardzo inteligentny i zdolny, tym bardziej nie pasuje do osoby z tajemnymi mocami mogącą narazić życie ludzi zamieszkałych w Karakurze.
Wraz z rozwojem akcji z coraz to większą częstotliwością naszym oczom ukazują się pojedynki, czyli pierwsze skojarzenie każdego fana opisywanego tu anime. Chociaż mają nieliczne wady, są istnym audiowizualnym cudem świata w realiach japońskich animacji. To właśnie na tym polu ujawnia się dynamika tematu tegoż tekstu. Szybkie ciosy, różnej maści cięcia i pchnięcia, ataki duchową energię et cetera. Niejednokrotnie całe ciało przejdzie mrowienie, gdy będziemy śledzić przebiegi tychże walk.
O muzyce, ważnym elemencie każdej animacji nie można powiedzieć raczej złego słowa. Nie będziemy się nudzić, albowiem nim zdążymy przyzwyczaić się do nowego kawałka w czołówce, czy też kolejnego endingu, a już producenci serwują nam kolejną porcję doznań muzycznych. Gorzej poczuć się mogą jedynie osoby nielubujące się w brzmieniach rocka, albowiem utwory tego typu muzyki dominują w ścieżce dźwiękowej Bleacha. W trakcie śledzenia losów Ichigo i spółki przyjdzie nam usłyszeć popisy takich zespołów, jak Orange Range, czy też UVERWorld.
Mimo nieprzyzwoicie wielu wspaniałości, ''wybielacz'' posiada również kilka wad. Do najważniejszych należą znienawidzone przez całą społeczność fillery (z ang. zapychacze). Choć zazwyczaj posiadają masę humoru i wprowadzają dość ciekawe wątki poboczne, to i tak czuć, że są wplątywane i niemiłosiernie irytują. Kolejnym dość poważnym zarzutem są walki, a konkretniej sposób, w jaki są prowadzone. Może wydać się wam to śmieszne i pomyślicie, że autor tekstu w trakcie jego pisania aktywował swe drugie wcielenie, ale jest to najświętsza prawda. Choć walki są dynamiczne i efektowne, jest to tylko część tego, co zostanie nam pokazane w trakcie pojedynku. Lwią część potyczki obydwie strony używają ''bullet time'', po czym przypominają sobie najważniejsze fakty ze swego życia/treningu etc. i w ten sposób odkrywają niesamowitą możliwość ataku i dopingują się lepiej niż niejeden ''fałszywy'' sportowiec. Na szczęście z czasem wada zanika i pojedynki stają się znacznie bardziej dynamiczne, czyli takie, jak być powinny.
Zbliżamy się ku końcowi, więc przydałoby się dobre słowo na niedzielę. Właściwie można powiedzieć/napisać tylko jedno ''must watch'' i w większości ludzkich przypadków dochodzi, jeszcze ''must love''. Tak, więc kończymy lekturę, i jeśli nie próbowaliśmy dotychczas zapoznać się z tym tytułem, natychmiast nadróbmy braki w znajomościach, albowiem zaprawdę powiadam ja ci siostro i bracie. Warto! Cholernie warto!
Autor: PiecQa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz