
Mamy oto jakieś miłe dla oka, uśmiechnięte zwierzątka zajmujące się nieszkodliwymi zajęciami, zazwyczaj typowymi dziecinnymi zabawami. Niby niewinnie. Co powiecie, jednak na to, że w przeciągu dwóch minut, bo tyle trwa typowy epizod „drzewka”, lwia część poznanych bohaterów zakończy swój żywot w sposób iście brutalny? Nieświadomie poznaliście właśnie fabułę każdego z odcinków, która ogranicza się do wymordowania słodkich bohaterów sposób jak najbardziej brutalny, efektowny i pokręcony. Cytując jedną z hip-hopowych piosenek: „I tak będzie do dnia śmierci. Słowa jadem zatrute. Flaki będą wyprute…”
Po przedstawionych wcześniej wyrazach przez głowę mogą przebrnąć główne wady produkcji. Monotonia, epatowanie brutalnością, brak fabuły. Zaprawdę powiadam wam, że odpowiednio się nastawiając do tejże animacji nie zauważymy jakichkolwiek minusów. Przede wszystkim nie można do niej podchodzić, jak do ambitnego projektu. Happy Tree Friends genialnie działa, za to, jako „odstresowywacz” po ciężkim dniu w pracy/szkole. Co raz to wymyślniejsze śmierci zwierzątek sprawiają, że banan na buzi jest wręcz natychmiastowy. Tak, wiem. To sadystyczne, ale taka jest właśnie ta kreskówka. Istne wcielenie diabła dla obrońców praw moralnych.
Może poznajmy teraz nieco bliżej naszych bohaterów, których mamy przeszło dwudziestu. Są wśród nich tak różne charaktery, jak cechujący się zerową inteligencją łoś Lumpy i troskliwy niedźwiadek samotnie wychowujący syna – Pop. Mamy też Nutty’ego – fanatycznego fana słodyczy, czy Flippy’ego – misia, który staje się bezlitosnym mordercą wraz z jakąkolwiek wspominką o krwi, przemocy etc. Każdy z bohaterów jest zgoła odmienny, ale mają to coś, co sprawia, że łączymy ich na zasadzie braci i sióstr. Są to niezwykle sympatyczne stworzenia, a ich współczynnik śmiertelności jest odwrotnie proporcjonalny do „mało”.
O sferze audio ciężko się konkretniej wypowiedzieć. Zazwyczaj towarzyszy nam tylko początkowa wesoła muzyczka, przy której naprawdę trudno się nie odprężyć i uśmiechnąć. Poza tym z okazji przeróżnych świąt (w tym znak firmowy twórców – odcinki z okazji Halloween) towarzyszą nam adekwatne do aktualnego wydarzenia dźwięki i muzyka, które tworzą odpowiedni nastrój. Stosując metodę „krótka piła” brzmiałoby to „nie jest naszym stałym towarzyszem, za to bardzo dobrze stanowi tło całej zabawy”.
To może teraz kwestia poziomu kreski. Z czystym sumieniem rzec mogę, że prezentuje wyższe stany średnie. Jest przede wszystkim przyjemna dla oka, wesoła, dominują tu bardzo żywe barwy. Animacje są ładne i płynne. Trzeba, niestety wypomnieć jedną wadę oprawy graficznej. Postacie nie posiadają szyj, głowa i tułów to po prostu dwa zlepione koła. Minus, jednak jest tak mało zauważalny, że narzekanie jest już chyba tylko dla zasady.
Ladies and gentlemen, koniec jest już bliski. Miejmy nadzieję, że dzisiejsza lekcja zachęci was do bliższego poznania naszego dzisiejszego bohatera. Happy Tree Friends, as nad asy w rozbawianiu… masy? Nooo… cóż. Możemy już tylko po raz kolejny zaproponować wam sięgnięcie po opisywany tu tytuł. Z pewnością będzie ciekawym doświadczeniem po ambitnych tytułach pokroju Neon Genesis Evangellion. Po raz ostatni też przypominamy. Produkt, wbrew wszelkim pozorom nie jest przeznaczony dla dzieci. A na tę chwilę to już wszystko. Auf wiedersehen.
Autor: PiecQa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz