wtorek, 16 lutego 2010

Sherlock Holmes - Recenzja

Żyjemy w latach 90 XIX wieku w Londynie, mieście splamionym nie jedną kroplą krwi. Spacerujemy uliczką, gdy nagle natrafiamy na dom, gdzie zamieszkuje dobrze znany nam Sherlock Holmes. Udaje nam się dostać do jego pokoju zniszczonego po licznych eksperymentach, gdzie możemy ujrzeć pełno rupieci oraz porozrzucanych wszędzie przedmiotów. Nasz Detektyw siedzi zamyślony ze skrzypcami w ręku, a obok niego leży „martwy” pies, prawdopodobnie Holmes znów wziął go za królika doświadczalnego. Jak myślicie nad jaką sprawą pełną tajemnic pracuje wiecznie znudzony Sherlock? Jakim rozwiązaniem zagadki tym razem nas zaskoczy?

Sherlock Holmes został zekranizowany na podstawie książki o tym samym tytule, którą napisał Arthur Conan Doyle. Jest to film fabularny, kryminalno – przygodowy. Dystrybucją zajęli się Warner Bros. Pictures i Village Roadshow Pictures, więc już na tej podstawie możemy się domyśleć, iż film może być bardzo ciekawy. Reżyserią zajął się Guy Ritchie, jego filmografia przedstawia takie dzieła jak „Porachunki” czy „Revolver”. Według mnie owe produkcje są mało znane (sama słyszę o nich pierwszy raz), ale śmiem twierdzić, że „Sherlock Homles” przyniesie mu nie małą sławę oraz poszerzy horyzonty, dzięki czemu, być może jeszcze zaskoczy nas nie jednym świetnym tytułem. Scenariuszem zajęli się, między innymi Simon Kinberg, Michael Robert Johnson oraz sam reżyser. Ojcem muzyki stworzonej do potrzeb filmu jest Hans Zimmer, który komponował soundtracki do tak znanych produkcji jak: „Król Lew”, „Gladiator”, „Kod da Vinci”, „Anioły i Demony” oraz wiele, wiele więcej. Sama jestem pełna podziwu dla kompozytora i jego twórczości. Poproszenie o muzykę do filmu właśnie tego artystę było na pewno dobrym wyborem.

Film rozpoczyna się w ruinach jakiegoś budynku, prawdopodobnie świątyni, gdzie lord Blackwood próbuje przeprowadzić uroczystość ofiarowania kobiety za pomocą czarnej magii. Jego plany rujnuje detektyw Sherlock Holmes ze swoim wiernym przyjacielem, doktorem Johnem Watsonem, którzy w odpowiedniej chwili zjawili się na miejscu osaczając mężczyznę. Tak, kolejny raz Holmes przeprowadził udaną akcję i ratuje kobietę z opresji. Lord Blackwood ląduje w rękach tutejszej policji. Ma na swoim koncie wiele zabójstw, za które musi odpowiedzieć. Kara lorda za popełnione zbrodnie, czyli egzekucja poprzez powieszenie, zostaje wykonana, sam doktor Watson stwierdza zgon. Wszyscy myślą, że to już koniec. Holmes znów siedzi zanudzony w swoim pokoju, gdy nagle do jego drzwi pukają policjanci z zaskakującą wiadomością. Otóż miejsce pochówku Blackwood’a zostaje zbezczeszczone, ale najdziwniejsze jest to, że w grobie nie było zwłok skazanego. Detektyw musi być bardzo zadowolony, przed nim kolejna zagadka do rozwiązania, która może wyciągnąć go z nudy. W całą sprawę miesza się eks dziewczyna Wywiadowcy Irene Adler, na początku miała tylko udobruchać Detektywa, ale może jeszcze coś między nimi zaiskrzy? Zamieszanie powoduje również John, który planuje opuścić przyjaciela, ponieważ postanawia się ustatkować. Sherlock nie może na to pozwolić, więc wymyśla podstępy, aby zachować doktora dla siebie i oddalić od narzeczonej. Jednak nie to jest głównym wątkiem filmu, zaskakujące jest to co odkryje nasz bohater w dalszych poszukiwaniach, ale tego dowiecie się podczas oglądania.

Charakterystyczną cechą produkcji jest tajemniczość, która powoduje, że oglądając sami zaczynamy używać swoich 10% mózgu i zastanawiamy się nad rozwiązaniem większości zagadek. Kolejnym plusem jest to, że podczas niektórych akcji, zwykle bójek Sherlocka, występuje spowolnienie tempa, wówczas to, bohater tłumaczy swoje zamiary, dzięki czemu, możemy przeanalizować wszystko, co wykona w najbliższej przyszłości. Fabuła jest bardzo wciągająca, mimo iż film trwa około 130 minut, to ciągle trzyma w napięciu. Czas leci tak szybko, że można się zdziwić widząc napisy końcowe i uświadamiając sobie, że właśnie minęły dwie godziny. Nie myślmy sobie, że są same pozytywy. Według mnie minusem jest to, że wszelakie akcje są krótkie i bardzo rzadko występują w filmie.

Scenografia w wielu momentach zadziwia. Mury świątyni, które rozpoczynają film są znakomite, idealnie odwzorowują starożytne miejsca, gdzie składano ofiary z ludzi. Często przewijają się ciemne, wąskie uliczki, które nadają nutkę tajemniczości i strachu. Szarość ulic, ubiory i pojazdy wszystko odpowiada czasowi akcji w jakim rozgrywa się film.

Muzyka w „Sherlocku Holmesie” jest świetnie dopasowana do momentów, w których da się ją usłyszeć. Składa się z wielu dźwięków dość prostych, ale dopasowanych. Soundtracki są różne, można spotkać zarówno muzykę płynącą z samych instrumentów, ale także i śpiew, który wyszedł im wyśmienicie. Często słychać skrzypce, ale to jest uwarunkowane tym, że Sherlock na nich grywał. Osobiście nie przepadam za tego typu ścieżką dźwiękową, jest ona robiona na potrzeby akcji i fabuły, a nie na gusta słuchacza, więc moje zdanie w tym wypadku nie ma za dużego znaczenia.

Postacie mają różnorodne charaktery, co sprawia, że film staje się barwniejszy. Osoby uzupełniają się wzajemnie, najlepszym przykładem będzie Sherlock i John. Tytułowy bohater jest porywczy, odważny i przebiegły, natomiast jego przyjaciel jest rozsądny, spokojny i wierny, za przyjaźń mógłby oddać życie. Była Detektywa, jest energiczna i drapieżna, nie boi się niczego. Blackwood jest czarnym charakterem, za wszelką cenę chce dojść do władzy, pragnie, aby lud się go bał.

Film jak najbardziej oceniam pozytywnie. W niektórych akcjach potrafi przybić do siedzenia. Zawiera w sobie oryginalny humor, często zaskakuje w wydarzeniach i słowach. Fabuła jest dość komiczna i prosta, czarna magia była przesadą, ale nie ukrywajmy również tego, że urzeka. Każdy fan zagadek i lubiący czasem „pokombinować” powinien obejrzeć ten film.

Autor: Regalelilium

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz