poniedziałek, 1 marca 2010

Pokemon - Recenzja

Termin Pokemon (Pocket Monsters. Z ang. Kieszkonkowe Stwory) po raz pierwszy na arenie międzynarodowej pojawił się w grze na przenośną konsolę GameBoy, Pokemon Green, której pomysłodawcą był Satoshi Tajiri, nieco zbzikowany kolekcjoner owadów. Pokemonami nazywane są specyficzne stworki zamieszkujące świat przedstawiony, które można złapać do specjalnych kul zwanych Pokeballami i robić z nimi co nam się żywnie podoba (w wielkim skrócie). W grach wykorzystywany jest motyw walk pomiędzy trenerami szkolącymi owe stworzenia. Niezwykła grywalność nadała grze światową sławę. Komercja zrobiła swoje i Pokemony zaczęły się pojawiać w każdy możliwy sposób i stały się maszyną do zarabiania pieniędzy. Zostały zaadaptowane między innymi w formie mangi Pokemon Special autorstwa Hidenoriego Kusaka, czy właśnie w postaci serialu animowanego w reżyserii Masamitsu Hidaki (od 2006 roku w reżyserii Kunihiko Yuyama'y).

Animacja opowiada o losach początkującego trenera Pokemon z mieściny Alabastia - Asha Ketchuma. Młodziak chce zostać, a jakże, mistrzem walk Pokemon i wygrać zawody prestiżowej ligii trenerów. Wraz z ukończeniem dziesiątego roku życia Ketchum wyrusza w podróż, w trakcie, której przyjdzie mu napotkać wiele przeciwności losu, a także nowych przyjaciół i nieznane mu Pokemony. Przygoda bohatera została rozbita na 12 serii (w przypadku amerykańskiej wersji językowej) i w ich trakcie zdołał zwiedzić przeszło trzy ogromne krainy, obecnie walcząc o tytuł mistrza w czwartej poznanej nam krainie. Każda z nich opiera się na systemie zdobycia ośmiu odznak na specjalnych stadionach, a następnie wzięcia udziału w wielkim finale ligi. Nasz bohater jak dotąd został mistrzem w regionach... O tym dowiedzieć się można poprzez wytrwałe oglądanie animacji, ale czy to się stanie? Bo otóż...

Fabuła, jak co bardziej kumaci zdążyli zauważyć nie należy do ambitnych. Powiem więcej, jest absolutnie tragiczna, niezwykle monotonna. Śmianie się z zaistniałego w tejże pozycji humoru jest całkowitym absurdem. Jest on zbyt dziecinny, najzabawniejsze wydają się upadki postaci a la Zwariowane Melodie, z tym, że bohaterowie Walta Disneya robią to z gracją, są klasą samą w sobie. Pokemon również jest ową klasą, niestety pierwszą podstawówki. Autorzy robią tytuł zdecydowanie pod dzieci i nawet nie raczą wyeliminować wielu absurdów, jak choćby brak zmiany strojów itp. Przedstawione postacie również pukają w parkiet od od dołu. Ash jest typowym obrońcą uciśnionych, "emanuuje dobrą karmą", ale nie został przedstawiony jako osoba niezwykle sympatyczna, ale, przepraszam za słownictwo, jak ciota. Lećmy dalej. Po drodze Ketchum spotyka wiele postaci, które postanawiają przyłączyć się do jego wędrówki. Mamy m.in. młodą Dawn, którą poznajemy w seriach spod znaku "Diamond & Pearl". To właściwie najgorsza z poznanych mi postaci. Bez ustanku becząca, niezwykle sztuczna, zahipnotyzowana fryzurą, makijażem i sukienkami. Wymieniać można bez końca, czy to postaci, czy to wad owych person.

Kreacja postaci, jak widać nie należy do atutów studia Oriental Light and Magic (żeby było zabawnie, to samo studio spłodziło animowaną wersję Berserka), a przynajmniej nie w tym przypadku. Co innego, gdy mowa o stronie graficznej. Już w dniu premiery jakość kreski prezentowała wyższe stany średnie, a wraz z kolejnymi seriami nietrudno zauważyć progres w jej poziomie. Obecna seria prezentuje jest naprawdę wysokiej jakości, animacja jest płynna, kolory są bardzo żywe. Do tego dochodzi wiele pełnometrażowych filmów, które są prawdziwym majstersztykiem w dziedzinie grafiki. Zarzucić można jedynie fakt, że kreska jest nieco, zbyt bajkowa, a przeróżne wybuchy i fajerwerki nazbyt sztuczne. Te wady nie przysłaniają, jednak wspaniałego poziomu sfery wideo, jedynej jasnej strony pozycji.

Sfera audio produkcji opiera się właściwie na openingach i przeróżnych zabawach karaoke serwowanych przez twórców. W zasadniczej części animacji możemy natrafić na odgłosy natury z wesołymi przygrywkami. Wypadałoby się wypowiedzieć również o polskim dubbingu, który jest kawałem dobrej roboty. Głosy polskich aktorów są bardzo przyjemne i raz zasłyszane po wsze czasy stają się naszym skojarzeniem z poszczególnymi postaciami. Generalnie, jednak sfera audio jest nijaka, mamy tu same piosenki o mistrzach Pokemon, brakuje jakiegokolwiek utworu z przekazem. Zdecydowanie ustępuje pola dobrze trzymającej się strefie wizualnej.

Podsumowując, tytuł jest bardzo, ale to bardzo niskich lotów. Ba, to jedna z największych szmir i chał, jakie przyniosła nam Mateczka Japonia. Tak sztucznych postaci i niewyszukanej fabuły ze świecą szukać drodzy panowie i panie. Słowem końca należy wspomnieć, że na szczęście tylko animowana wersja Pokemon trzyma tak wyjątkowo nędzny poziom. Manga, choć nie zachwyca zostawia anime w przedbiegach, gry są jednymi z najbardziej grywalnych pozycji na konsole przenośne, a społeczeństwo, zwłaszcza polskie jest na prawdę kapitalne. A teraz dziękuję i dobranoc!

Autor: PiecQa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz