wtorek, 4 maja 2010

Chojin Sentai Jetman

Japonia, to kraj o głębokiej tradycji, ale jednocześnie pełen technologicznych nowinek. To tam powstają najnowsze konsole i gry. Prawdziwy raj dla każdego wielbiciela wirtualnej rozrywki. Ale od czegoś musiano kiedyś zacząć. Prawdziwym przełomem i komercyjnym sukcesem przemysłu gier okazała się 8 bitowa konsolka Famicom, na zachodzi znana bardziej jako NES(Nintendo Entertainment System). W Polsce w latach dziewięćdziesiątych popularny był również jego klon Pegasus, który wyszedł dokładnie po wycofaniu się Nintendo z produkcji Famicoma. Moja przygoda z grami zaczęła się właśnie od takiego Famiklona, do dziś doskonale pamiętam weekendy "przetracone" na Super Mario Bross, Contre, Duble Dragon i wiele innych. Choć było już, wtedy Playstation, a komputery domowe stały na całkiem wysokim poziomie mi w zupełności wystarczyło moje 8 bitów i szczerze, do dziś niechętnie gram w nowe gry, po stokroć wolę Final Fantasy I od Neverwinter Nights. Moja sędziwa konsola nosiła w sobie dziesiątki różnych kartridży z czego dzisiaj chciałbym przedstawić wam jedną z moich ulubionych. Jest, to Chojin Sentai Jetman. W dzieciństwie byłem przekonany, że to Power Rangers i nie wiele się pomyliłem, w grze mamy zaszczyt pokierować losami jednej z drużyn japońskich "Rangersów".

Zacznijmy od fabuły, której niestety nigdzie nam nie objaśniają w grze. Jetman był przeznaczony na rynek japoński, gdzie przygody drużyny znali praktycznie wszyscy i marnowanie cennej pamięci na objaśnienie fabuły w trakcie gry było, by w tym przypadku głupotą. Pokusiłem się, więc o sprawdzenie serialu w internecie, fabuła przedstawia się mniej więcej tak: Na kosmiczne koloni naukowcy pracują nad projektem Birdonik, jeden z pilotów patrolujących kolonię zostaje, nim napromieniowany, w tym samym czasie Złe Wojenne Hrabstwo napada na kolonię i porywa dziewczynę owego pilota. Promieniowanie dosięga jeszcze czterech osób znajdujących się na ziemi i oni właśnie stają się Jettomanami. Serial całkiem, całkiem, na YT można znaleźć odcinki z angielskimi funsubami. Czy twórcy gry brali pod uwagę serialowe przygody, czy stworzyli platformówkę z 8 bitowymi odpowiednikami Jettomanów? Tak było z wieloma tytułami, ale nie w tym przypadku, Chojin Sentai Jetman jest bogaty w różnego rodzaju filmiki, każda walka z bossem jest poprzedzona przerywnikiem, w którym formuje się nasz gigantyczny robot. Na ostatnim poziomie mamy również, krótkie filmiki pokrywające się z serialowymi wątkami. Fabuła jest liniowa, ale to nie przygodówka tylko gra akcji oparta na gotowej fabule serialu, więc nie ma co narzekać.

Fabula, fabułą, ale to co liczy się najbardziej w grach na NESa, to przede wszystkim ciekawa rozgrywka i proste sterowanie. W grze napotkamy dwa jej rodzaje, pierwszy, to standardowa plansza, w której gramy jednym z pięciu wybranych Jettomanów, stosunkowo prosta. Drugi typ rozgrywki, to walka z bossem z pomocą gigantycznego robota w formie pojedynku. O, ile plansze przechodzi się w miarę łatwo, to walka z bossem może nam przysporzyć co nieco problemów. Aby ułatwić nam rozgrywkę po przegranej możemy spróbować przejść poziom znowu wykorzystując do tego innego wojownika wyposażonego w inna broń. Gra miejscami przypomina taktyczną skradankę, pełno pułapek, laserów i przeciwników, których możesz zabić szybciej i łatwiej, jeżeli zrobisz, to sposobem. Kiedy odkryjemy zasadę działania wszystkich przeciwników przejście z pełnym barem nie sprawia nam żadnych kłopotów. Tak samo jest z bossami, na każdego trzeba znaleźć metodę, wiedzieć przy jakim poziomie energii kolos potrafi użyć specjalnych ataków oraz jakie, to ataki. Jeżeli chodzi o poziomy trudności, to twórcy przewidzieli dwa łatwy i normalny, co nie zmiania faktu, że gra jest dość prosta a wszystko, to przez "rewolucyjne" pomysły wykorzystane w grze. Po pierwsze, jeżeli jakąś planszę już przeszliśmy, to możemy ją zaliczyć za każdym razem, kiedy gramy od razu, jeżeli zapamiętamy kod. Coś na wzór save'ów. Pod drugie walkę z każdym bossem prócz tego finałowego możemy sobie przećwiczyć wybierając odpowiednią opcję w menu. Mam, jednak pewne, ale do rozgrywki... Gra zdecydowanie zubożała ze względu na brak systemu multiplayer. Gdyby można byłoby w nią grać we dwoje na pewno stałaby się hitem.

Powiem, że gra mi się świetnie za każdym razem, kiedy sięgam po ten tytuł i nie nudzi mnie. "Kultowej" frustracji odpowiedniej grom z NESa tutaj akurat zbytnio nie doświadczymy, mimo pozornych podobieństw w rozgrywce z innymi grami akcji jak Contra, Batman, Spider-Man. Gra się łatwo, przyjemnie bezstresowo, a jednocześnie dosyć zróżnicowana rozgrywka nie nuży. Wszystkich miłośników retro-grania zachęcam, tytuł średnio znany, a może ucieszyć.

Autor: Kacpo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz