W swojej karierze fana anime niewiele tytułów przyciągnęło mnie tak mocno, abym oglądanie owej animacji zaliczył do miana hardkorowego. W sumie mógłbym wyliczyć je na palcach jednej ręki stolarza. Niektórzy koneserzy pilnie strzegą swych perełek. Inni, wręcz przeciwnie, rozpowiadają na prawo i lewo o wspaniałości swoich ulubieńców. Przynależność do drugiej grupy spowodowała, że dzisiaj chciałbym przedstawić jeden z moich "paluszków", czy to z obowiązku, czy też z egoistycznych chęci uprzytomnienia sobie, co mnie zafascynowało w tymże tytule. Co by mną nie motywowało, i tak zapraszam do lektury niniejszej recenzji. Zaszczytnym bohaterem tekstu jest dziś "Onegai Twins".
Na dobry początek garść suchych informacji. Onegai Twins jest animacją powstałą i emitowaną w 2003 roku i upatrzoną rok później jednoodcinkowym OVA. Za serią stoi reżyser Yasunori Ide, odpowiedzialny również za pierwsze anime spod znaku Onegai - "Onegai Teacher", którego Twins jest... Dobrym określeniem byłaby luźna kontynuacja. Zadać sobie można pytanie, dlaczego czytacie dziś recenzję części drugiej, podczas gdy pierwsza nie widziała światła dziennego w postaci artykułu. Jak już wspominałem, Onegai Twins jest w stosunku do Teacher jedynie luźnym kontynuowaniem wydarzeń. Pierwsze skrzypce grają zupełnie nowe postacie, bohaterowie "nauczyciela" (z ang. teacher) spadają tu na ósmy plan. Wprawdzie można tu znaleźć nie taką znów małą ilość nawiązań do pierwowzoru, ale są to tylko i wyłącznie "smaczki". Znajomość bohaterów obecnych z postaciami z pierwszej części są klarownie wytłumaczone. Reasumując, nie oglądając pierwowzoru nie tracimy wiele, a druga część jest moim zdaniem lepszą pozycją. Gdy sprawa jest już w miarę przejrzysta, skupmy się na naszym dzisiejszym bohaterze.
W Onegai Twins pierwszy plan gra Kamishiro Maiku, 16-latek z ciężkim dzieciństwem. Za młodu został porzucony przez matkę. Pamiątką po szczenięcych latach jest jedynie fotografia, na której kąpie się wraz ze swoją siostrą bliźniaczką, która została od niego odseparowana wraz z odrzuceniem ze strony rodzicielki. Tło zdjęcia stanowi dom, który, jak mniema, jest domem jego dzieciństwa. Odnalazłszy owe domostwo, które znajduje się w tym samym mieście, w którym rozgrywały się wydarzenie w pierwszej serii, postanawia w nim zamieszkać. Pewnego dnia dom Maiku zostaje pokazany w telewizji, a w krótkim czasie do jego drzwi puka Mijafuji Miina, a zaledwie kilka godzin później Onodera Karen. Obydwie dziewczyny przedstawiają się jako... siostry młodego Kamishiro. Na dowód każda z nich pokazuje fotografię identyczną do tej, którą posiada Maiku. Sprawa jest kłopotliwa, albowiem Maiku ma pojęcie tylko o jednej siostrze. Dziewczyny, nie mniej dotknięte przez życie niż chłopak, dostają pozwolenie na zamieszkanie u domniemanego brata do czasu wyjaśnienia sprawy.
Tak zaczyna się historia. Historia o przyjaźni i wielu stawianym jej przeszkodom. Również o miłości, niekoniecznie braciano-siostrzanej. To jest właśnie główna tematyka Onegai Twins, uczucia i ich rozwój. Jest to pozycja zdecydowanie dojrzalsza, aniżeli reszta produktów z gatunku ecchi i śmiało mogę powiedzieć, że lepsza. Lepsza, jak już wspominałem, również od pierwszej części z serii Onegai. Historia przedstawiona w "bliźniaczkach" jest bardziej dopracowana i poruszająca, głównie z powodu sytuacji, przed jakimi stawiani są bohaterowie. Mają oni w sobie coś z tragizmu, niezależnie od tego, jak potoczą się losy, postacie cierpią. Można się wzruszyć. Jest to dość ciekawy zabieg, jednak miał szansę bytu tylko dzięki jednemu z gorszych aspektów produkcji.
Mowa o kreacji postaci. Prezentuje ona wyższe stany średnie w zestawieniu z innymi pozycjami ecchi, czyli w ogólnym rozrachunku niski poziom. Tok myślenia głównych bohaterów, a przede wszystkim tytułowych bliźniaczek, jest dziecinny i nieracjonalny, przez co postacie są bardzo denerwujące, niewiele mniej niż choćby główny bohater Neon Genesis Evangeliona. Decyzje, jakie podejmują pod wpływem działających na nich emocji bywają idiotyczne, zwłaszcza pod koniec, kiedy przychodzi punkt kulminacyjny anime.
W kwestii oprawy audiowizualnej jest już lepiej, choć bez rewelacji. Sferę muzyczną oceniam pozytywnie, opening jest urzekający, wesoły i żywy (usłyszałem go już wcześniej oglądając filmik z Silkroada i od razu mi się spodobał, dobrze było poznać jego nazwę). Poza tym nie zwróciłem na nią uwagi, nie była zbyt zauważalna, jednak to, co dotarło do mych uszu spotkało się z dobrą opinią. Kreska jest w porządku. Nie jest wybitna, jednak nie razi. Sprawia wrażenie stylizowanej na starą, głównie w przypadku sposobu rysowania postaci, bynajmniej nie jest to wada. Efektów specjalnych nie oceniam, bo nie ma czego, to nie Star Wars, czy Gundam.
Czas odpowiedzieć sobie na pytanie, czym seria tak bardzo mnie urzekła. W sumie niczym. Opowiedziana historia była dość dobra, jednak nie perfekcyjna, ciekawsze można ujrzeć oglądając, choćby "Death Note'a". W kwestiach technicznych również jest miło, choć rewelacji nie ma. Najwidoczniej miałem fazę na oglądanie japońskich animacji, tyle w tym temacie. Co by nie mówić, fajnie było podzielić się jednym z tytułów ze swojej filmoteki. Mam szczerą nadzieję, że tytuł przypadnie wam do gustu, podobnie jak mi. Perełka w dziedzinie produkcji ecchi.
Na dobry początek garść suchych informacji. Onegai Twins jest animacją powstałą i emitowaną w 2003 roku i upatrzoną rok później jednoodcinkowym OVA. Za serią stoi reżyser Yasunori Ide, odpowiedzialny również za pierwsze anime spod znaku Onegai - "Onegai Teacher", którego Twins jest... Dobrym określeniem byłaby luźna kontynuacja. Zadać sobie można pytanie, dlaczego czytacie dziś recenzję części drugiej, podczas gdy pierwsza nie widziała światła dziennego w postaci artykułu. Jak już wspominałem, Onegai Twins jest w stosunku do Teacher jedynie luźnym kontynuowaniem wydarzeń. Pierwsze skrzypce grają zupełnie nowe postacie, bohaterowie "nauczyciela" (z ang. teacher) spadają tu na ósmy plan. Wprawdzie można tu znaleźć nie taką znów małą ilość nawiązań do pierwowzoru, ale są to tylko i wyłącznie "smaczki". Znajomość bohaterów obecnych z postaciami z pierwszej części są klarownie wytłumaczone. Reasumując, nie oglądając pierwowzoru nie tracimy wiele, a druga część jest moim zdaniem lepszą pozycją. Gdy sprawa jest już w miarę przejrzysta, skupmy się na naszym dzisiejszym bohaterze.
W Onegai Twins pierwszy plan gra Kamishiro Maiku, 16-latek z ciężkim dzieciństwem. Za młodu został porzucony przez matkę. Pamiątką po szczenięcych latach jest jedynie fotografia, na której kąpie się wraz ze swoją siostrą bliźniaczką, która została od niego odseparowana wraz z odrzuceniem ze strony rodzicielki. Tło zdjęcia stanowi dom, który, jak mniema, jest domem jego dzieciństwa. Odnalazłszy owe domostwo, które znajduje się w tym samym mieście, w którym rozgrywały się wydarzenie w pierwszej serii, postanawia w nim zamieszkać. Pewnego dnia dom Maiku zostaje pokazany w telewizji, a w krótkim czasie do jego drzwi puka Mijafuji Miina, a zaledwie kilka godzin później Onodera Karen. Obydwie dziewczyny przedstawiają się jako... siostry młodego Kamishiro. Na dowód każda z nich pokazuje fotografię identyczną do tej, którą posiada Maiku. Sprawa jest kłopotliwa, albowiem Maiku ma pojęcie tylko o jednej siostrze. Dziewczyny, nie mniej dotknięte przez życie niż chłopak, dostają pozwolenie na zamieszkanie u domniemanego brata do czasu wyjaśnienia sprawy.
Tak zaczyna się historia. Historia o przyjaźni i wielu stawianym jej przeszkodom. Również o miłości, niekoniecznie braciano-siostrzanej. To jest właśnie główna tematyka Onegai Twins, uczucia i ich rozwój. Jest to pozycja zdecydowanie dojrzalsza, aniżeli reszta produktów z gatunku ecchi i śmiało mogę powiedzieć, że lepsza. Lepsza, jak już wspominałem, również od pierwszej części z serii Onegai. Historia przedstawiona w "bliźniaczkach" jest bardziej dopracowana i poruszająca, głównie z powodu sytuacji, przed jakimi stawiani są bohaterowie. Mają oni w sobie coś z tragizmu, niezależnie od tego, jak potoczą się losy, postacie cierpią. Można się wzruszyć. Jest to dość ciekawy zabieg, jednak miał szansę bytu tylko dzięki jednemu z gorszych aspektów produkcji.
Mowa o kreacji postaci. Prezentuje ona wyższe stany średnie w zestawieniu z innymi pozycjami ecchi, czyli w ogólnym rozrachunku niski poziom. Tok myślenia głównych bohaterów, a przede wszystkim tytułowych bliźniaczek, jest dziecinny i nieracjonalny, przez co postacie są bardzo denerwujące, niewiele mniej niż choćby główny bohater Neon Genesis Evangeliona. Decyzje, jakie podejmują pod wpływem działających na nich emocji bywają idiotyczne, zwłaszcza pod koniec, kiedy przychodzi punkt kulminacyjny anime.
W kwestii oprawy audiowizualnej jest już lepiej, choć bez rewelacji. Sferę muzyczną oceniam pozytywnie, opening jest urzekający, wesoły i żywy (usłyszałem go już wcześniej oglądając filmik z Silkroada i od razu mi się spodobał, dobrze było poznać jego nazwę). Poza tym nie zwróciłem na nią uwagi, nie była zbyt zauważalna, jednak to, co dotarło do mych uszu spotkało się z dobrą opinią. Kreska jest w porządku. Nie jest wybitna, jednak nie razi. Sprawia wrażenie stylizowanej na starą, głównie w przypadku sposobu rysowania postaci, bynajmniej nie jest to wada. Efektów specjalnych nie oceniam, bo nie ma czego, to nie Star Wars, czy Gundam.
Czas odpowiedzieć sobie na pytanie, czym seria tak bardzo mnie urzekła. W sumie niczym. Opowiedziana historia była dość dobra, jednak nie perfekcyjna, ciekawsze można ujrzeć oglądając, choćby "Death Note'a". W kwestiach technicznych również jest miło, choć rewelacji nie ma. Najwidoczniej miałem fazę na oglądanie japońskich animacji, tyle w tym temacie. Co by nie mówić, fajnie było podzielić się jednym z tytułów ze swojej filmoteki. Mam szczerą nadzieję, że tytuł przypadnie wam do gustu, podobnie jak mi. Perełka w dziedzinie produkcji ecchi.
Autor: PiecQa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz