Cześć, jak leci? O rany, co się stało? Wczoraj umarł twój brat? Kurczę, przykro mi. Ale pamiętaj, że jego śmierć nie poszła na marne. Dzięki niej zaczniemy bardziej doceniac nasze życia... Hej, czekaj, co ty mówisz?! Nie podoba ci sie nasze prawo?! Przestań, nie krzycz tak, bo zginiesz! Wiem, że jest ci źle po stracie brata, ale lepiej nie mów źle o naszym systemie... Cholera, patrz, już po ciebie idą! No nic, trudno, byłeś dobrym kolegą...
Taka sytuacja faktycznie mogłaby mieć miejsce. Na szczęście raczej nie w naszym świecie, ale na przykład w tym wykreowanym przez pana Motoro Mase już tak. Chyba się domyślacie, co się stało z biednym bratem zmarłego. A jeśli nie, to po przeczytaniu tej recenzji, napewno nieco poszerzy się Wam wyobraźnia...
Japonia, czasy współczesne. Fujimoto, główny bohater recenzowanej mangi, pracuje w dzielnicy Musashigawa i to jako nie byle kto. Jest doręczycielem „Ikigami”, czyli tak zwanych „Zawiadomień o śmierci”. Jego praca ma niezwykle ważne znaczenie dla rozwoju kraju, dlatego też powinien się czuć dumny. No właśnie, powinien. Bo czy można odczuwać dumę z uświadomienia obcej osobie, że za 24 godziny umrze? Fujimoto żyje bowiem w nieco innej Japonii, którą obecnie znamy. Aby kraj nieustannie się rozwijał, a także by społeczeństwo pojęło znaczenie wartości życia, wprowadzono „dekret o nieustannym rozwoju kraju”. A cóż to jest, zapytacie? Śpieszę z wyjaśnieniami. Otóż, w myśl tego prawa, każdemu dziecku rozpoczynającemu edukację podaje się tak zwaną „szczepionkę roz-kraj”. W jednej na tysiąc znajduje sie specjalna nanokapsuła. Tak więc, przy tym obowiązkowym szczepieniu, jedno dziecko na tysiąc otrzyma ową nanokapsułę, która osiądzie w okolicy serca. Później eksploduje w określonym wcześniej czasie, gdy pechowiec osiągnie wiek od 18 do 24 lat. Jednak państwo dba o to, by ludzie mogli pozałatwiać swe sprawy przed śmiercią, czy też zwyczajnie mieli szansę pobyć z rodziną. Dlatego też osoby, które umrą, dostają 24 godziny wcześniej Ikigami. W ciągu swych ostatnich godzin mają wiele przywilejów jako osoby, które poświęcą swe życie dla kraju, jednak jest jeden warunek- nie mogą złamać prawa. Dodatkowo, trzeba uważać na to, co się mówi, bo nawet jeśli nie dostało się Ikigami, to można szybko pożegnać się z życiem. Jeśli komuś nie podoba się obowiązujace prawo, zostaje określony mianem Krzywomyśliciela i dostaje nanokapsułę. Tak więc wolność do swobodnej wypowiedzi raczej nie jest na porządku dziennym...
Każdy tomik składa się z dwóch, trzyrozdziałowych historii. Pomimo, ze każda z nich jest inna, manga ma ciągłą fabułę dzięki obecności Fujimoto. Jego psychika stale się rozwija, z każdym doręczonym Ikigami ma coraz więcej wątpliwości. Czy naprawdę dobrze robi? Czy to takiej pracy chciał? Czy koniecznym jest zabijanie co miesiąc kilku młodych osób (i pamiętajmy, że to tylko w jednej dzielnicy), by ludzie docenili swe życie? Autor w swej mandze porusza trudne kwestie życia i śmierci, dlatego nie jest to manga dla wszystkich. Znaczek na okładce informuje: „Komiks dla dorosych”. I całkiem słusznie. Manga raczej nie zawiera scen erotycznych, lecz niektóre fragmenty mogłyby przytłoczyć zbyt młodego czytelnika. Zwłaszcza, że niektóre sceny potrafia głęboko zapaść w pamięć (przekładem może być graffiti, namalowane przez chłopaka, który otrzymał Ikigami, dogłebnie pokazujące istotę „dekretu o nieustannym rozwoju kraju”).
Jeśli chodzi o kreskę, to muszę powiedzieć, że wspaniale oddaje klimat mangi. Jest ona bardzo realistyczna, co nie każdemu może przypaść do gustu. Nie ma tu słodkich lolitek, czy piersiastych kawaii dziewczynek z głupawym wyrazem twarzy. Nic z tych rzeczy. Osoby pojawiające się w mandze mają normalne proporcje i wyglądają, że się tak wyrażę, jak z życia wzięte. Ponadto od razu widać, że postacie w mandze to Japończycy. Czarne włosy, niewielkie oczy- autor bardzo dba o to, by pokazaćjakiej narodowości są bohaterowie. Sądzę, że warto zwrócić na to uwagę, gdyż w większości mang akcja dzieje się w Kraju Kwitnącej Wiśni, lecz bohaterowie już na Japończyków raczej nie wyglądają... Ale wracając do tematu- kreska pana Motoro jest bardzo dobrze dopracowana. Świetnie oddaje emocje bohaterów, których mimika jest niekiedy z pogranicza horroru. Ponadto, każdy kadr jest starannie dopracowany i szczegółowy, co jest godne podziwu.
Wydaniem tej mangi (która swoją drogą zdobyła światowe uznanie) w Polsce zajęło się wydawnictwo Hanami i jak na razie ukazało się 7, spośród 10 tomów. Format mangi jest taki sam, jak wszystkie komiksy tego wydawnictwa. Tłumaczenie pana Radosława Bolałka jest zgrabne, bez rażących błędów czy dziwnie brzmiących zdań. Cena 29 zł też nie jest wygórowana, jeśli weźmie się pod uwagę tak ciekawą lekturę i staranne wykonanie.
Podsumowujac, „Ikigami” to bardzo dobra manga. Nie potrafię znaleźć nawet jednej jej wady. Czytając ową pozycję, człowiek potrafi zarówno wzruszyć się, współczuć, a niekiedy nawet przerazić okrucieństwem ludzi. Wspaniała kreska,dobrze wykreowani bohaterowie, a także historia skłaniająca do refleksji- jeśli tylko czujesz się gotowy, przeczytaj. Bo naprawdę warto.
Taka sytuacja faktycznie mogłaby mieć miejsce. Na szczęście raczej nie w naszym świecie, ale na przykład w tym wykreowanym przez pana Motoro Mase już tak. Chyba się domyślacie, co się stało z biednym bratem zmarłego. A jeśli nie, to po przeczytaniu tej recenzji, napewno nieco poszerzy się Wam wyobraźnia...
Japonia, czasy współczesne. Fujimoto, główny bohater recenzowanej mangi, pracuje w dzielnicy Musashigawa i to jako nie byle kto. Jest doręczycielem „Ikigami”, czyli tak zwanych „Zawiadomień o śmierci”. Jego praca ma niezwykle ważne znaczenie dla rozwoju kraju, dlatego też powinien się czuć dumny. No właśnie, powinien. Bo czy można odczuwać dumę z uświadomienia obcej osobie, że za 24 godziny umrze? Fujimoto żyje bowiem w nieco innej Japonii, którą obecnie znamy. Aby kraj nieustannie się rozwijał, a także by społeczeństwo pojęło znaczenie wartości życia, wprowadzono „dekret o nieustannym rozwoju kraju”. A cóż to jest, zapytacie? Śpieszę z wyjaśnieniami. Otóż, w myśl tego prawa, każdemu dziecku rozpoczynającemu edukację podaje się tak zwaną „szczepionkę roz-kraj”. W jednej na tysiąc znajduje sie specjalna nanokapsuła. Tak więc, przy tym obowiązkowym szczepieniu, jedno dziecko na tysiąc otrzyma ową nanokapsułę, która osiądzie w okolicy serca. Później eksploduje w określonym wcześniej czasie, gdy pechowiec osiągnie wiek od 18 do 24 lat. Jednak państwo dba o to, by ludzie mogli pozałatwiać swe sprawy przed śmiercią, czy też zwyczajnie mieli szansę pobyć z rodziną. Dlatego też osoby, które umrą, dostają 24 godziny wcześniej Ikigami. W ciągu swych ostatnich godzin mają wiele przywilejów jako osoby, które poświęcą swe życie dla kraju, jednak jest jeden warunek- nie mogą złamać prawa. Dodatkowo, trzeba uważać na to, co się mówi, bo nawet jeśli nie dostało się Ikigami, to można szybko pożegnać się z życiem. Jeśli komuś nie podoba się obowiązujace prawo, zostaje określony mianem Krzywomyśliciela i dostaje nanokapsułę. Tak więc wolność do swobodnej wypowiedzi raczej nie jest na porządku dziennym...
Każdy tomik składa się z dwóch, trzyrozdziałowych historii. Pomimo, ze każda z nich jest inna, manga ma ciągłą fabułę dzięki obecności Fujimoto. Jego psychika stale się rozwija, z każdym doręczonym Ikigami ma coraz więcej wątpliwości. Czy naprawdę dobrze robi? Czy to takiej pracy chciał? Czy koniecznym jest zabijanie co miesiąc kilku młodych osób (i pamiętajmy, że to tylko w jednej dzielnicy), by ludzie docenili swe życie? Autor w swej mandze porusza trudne kwestie życia i śmierci, dlatego nie jest to manga dla wszystkich. Znaczek na okładce informuje: „Komiks dla dorosych”. I całkiem słusznie. Manga raczej nie zawiera scen erotycznych, lecz niektóre fragmenty mogłyby przytłoczyć zbyt młodego czytelnika. Zwłaszcza, że niektóre sceny potrafia głęboko zapaść w pamięć (przekładem może być graffiti, namalowane przez chłopaka, który otrzymał Ikigami, dogłebnie pokazujące istotę „dekretu o nieustannym rozwoju kraju”).
Jeśli chodzi o kreskę, to muszę powiedzieć, że wspaniale oddaje klimat mangi. Jest ona bardzo realistyczna, co nie każdemu może przypaść do gustu. Nie ma tu słodkich lolitek, czy piersiastych kawaii dziewczynek z głupawym wyrazem twarzy. Nic z tych rzeczy. Osoby pojawiające się w mandze mają normalne proporcje i wyglądają, że się tak wyrażę, jak z życia wzięte. Ponadto od razu widać, że postacie w mandze to Japończycy. Czarne włosy, niewielkie oczy- autor bardzo dba o to, by pokazaćjakiej narodowości są bohaterowie. Sądzę, że warto zwrócić na to uwagę, gdyż w większości mang akcja dzieje się w Kraju Kwitnącej Wiśni, lecz bohaterowie już na Japończyków raczej nie wyglądają... Ale wracając do tematu- kreska pana Motoro jest bardzo dobrze dopracowana. Świetnie oddaje emocje bohaterów, których mimika jest niekiedy z pogranicza horroru. Ponadto, każdy kadr jest starannie dopracowany i szczegółowy, co jest godne podziwu.
Wydaniem tej mangi (która swoją drogą zdobyła światowe uznanie) w Polsce zajęło się wydawnictwo Hanami i jak na razie ukazało się 7, spośród 10 tomów. Format mangi jest taki sam, jak wszystkie komiksy tego wydawnictwa. Tłumaczenie pana Radosława Bolałka jest zgrabne, bez rażących błędów czy dziwnie brzmiących zdań. Cena 29 zł też nie jest wygórowana, jeśli weźmie się pod uwagę tak ciekawą lekturę i staranne wykonanie.
Podsumowujac, „Ikigami” to bardzo dobra manga. Nie potrafię znaleźć nawet jednej jej wady. Czytając ową pozycję, człowiek potrafi zarówno wzruszyć się, współczuć, a niekiedy nawet przerazić okrucieństwem ludzi. Wspaniała kreska,dobrze wykreowani bohaterowie, a także historia skłaniająca do refleksji- jeśli tylko czujesz się gotowy, przeczytaj. Bo naprawdę warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz