środa, 11 listopada 2009

Praca konkursowa #8: Wolf's Rain

Anime... Wielu z nas kojarzy sobie tę nazwę ze słynnymi tytułami takimi jak: „Naruto”, „Bleach” czy też wieloma innymi. Najczęściej są to „kreskówki”, w których występują, począwszy od superbohaterów przez nadzwyczajne moce, magię, a na śmiesznych stworkach zwanych „Pokemonami” – kończąc. Gdyby usiąść i poszukać anime, w którym główną rolę odgrywałyby zwierzęta, co byśmy znaleźli po długich poszukiwaniach?

Odpowiedź jest prosta: „Wolf’s Rain”, co w wolnym tłumaczeniu znaczy: „Wilczy Deszcz”. Seria liczy sobie 30 odcinków, których reżyserią zajęły się studia: Bandai Visual oraz Bones pod czujnymi oczyma panów Morikawa Atsushi i Okamura Tensai. Prawowitym ojcem tej wspaniałej serii jest Toshitsugu Iida, który stworzył dwa tomy mangi o tym samym tytule. Serial zaczął być emitowany 6. stycznia 2003r, a przestał 29. lipca 2003; co ciekawsze manga została wypuszczona na rynek dopiero w kwietniu tego samego roku. Jednak źródła donoszą, że tylko początek mangi i anime są całkowicie takie same, a późniejsze wydarzenia odbiegają od siebie.

„Nie ma mowy, by takie miejsce jak Raj gdziekolwiek istniało... Nie ma nic na końcu świata. Nieważne jak daleko się pójdzie, te same ścieżki będą ciągnęły się nadal.” – tymi słowami rozpoczyna się „Wolf’s Rain”, a tym samym nasza przygoda, którą będziemy przeżywać przez trzydzieści, dwudziesto pięciominutowych odcinków wraz z Kibą, Tsume, Hige, Toboe oraz kilkoma innymi postaciami. Pierwsze minuty zaczynają się dość smutną melodią oraz widokiem na ziemię pokrytą grubą warstwą śniegu, na której leży umierający biały wilk.

Akcja toczy się w świecie jaki pozostał po katastrofie; miała ona miejsce jakieś 200 lat temu. Pozostało niewiele miast, które można policzyć na palcach jednej ręki. Wilki są na wyginięciu, jednak muszą sobie umieć radzić, by przeżyć. Stąd przybierają iluzję człowieka, by tym samym oszukać wzrok ludzi. W hierarchii społeczeństwa to wilk stoi najwyżej. Krążą legendy, że człowieka stworzył właśnie ten drapieżnik i ich celem jest podróż do obiecanego Raju.

Z każdą chwilą poznajemy naszych bohaterów, którzy wzbudzają w nas sympatię albo niechęć, ale pozory mylą i na końcu okazuje się, kim naprawdę są z charakteru przyjaciele. Ale przejdźmy do ogólnego zarysu fabuły.

Jak już wspomniałam, celem każdego wilka jest podróż do Raju. W „Wolf’s Rain” to Kiba zostaje wybrany przez Chezę – Dziewicę Kwiatu, by otworzyć bramy do tegoż miejsca, całkowicie zdominowanego przez wilki. Dąży do postawionego przez siebie celu, nie ważąc na kłopoty, przeszkody czy też rany. Następnym, którego poznajemy jest Tsume – bohater o nieprzyjemnym charakterze, nieprzykładającym większej uwagi do niczego ani do nikogo. Śmiało można powiedzieć, że dba o tylko o własne „ja”. Na jego torsie znajduje się blizna w kształcie czteroramiennej gwiazdy. Hige... To kolejny wilk, którego napotykamy, oglądając anime. Jest dość rozgadany i przyjaźnie nastawiony do wszystkich wokół, a mimo to przebiegły. Najmłodszy z nich, Toboe, został wychowany przez staruszkę. Dziecko, bo inaczej nazwać go nie można, stara się być przyjazne, za wszelką cenę chce przekonać Tsume, że wcale nie jest taki zły. Unika jak tylko może walki. Wśród całej zawiłej akcji poznajemy jeszcze dwa inne wilki - a właściwie pół-wilka oraz Arystokratę, który stał się tym drapieżnikiem. Tuż obok naszych głównych bohaterów pojawią się także inne osoby w pełni będące ludźmi. Zwroty akcji, wspólne podróże i tarapaty sprawiają, że poznajemy prawdziwe charaktery wilków. Wśród wszelkich niebezpieczeństw napotykają na wiele przeszkód w postaci wojsk Jagary, czy też Upadłych Wilków. Mimo wszystko budzą oni sympatię, a ostatni odcinek wyciska łzy z oczu fanów, którzy wiernie obserwowali losy i wydarzenia mające miejsce w „Wolf’s Rain”.

Zapewne wszyscy zaczynamy już się przyzwyczajać do wysokiej jakości HD, w której emitowane są „Naruto” oraz „Bleach”, ale na oprawę graficzną „Wilczego Deszczu” nie możemy narzekać. Postacie są idealnie odwzorowane, jednak styl mangi ma to do siebie, że nieco zniekształca anatomię zwierząt. Aczkolwiek i tak stoi ona wysokim poziomie.

Muzyka jest dopasowana w każdym momencie, odpowiednia do zaistniałej sytuacji. Sam opening nosi tytuł „Stray”, co można tłumaczyć jako „Błąkam się” lub też „Zbłąkany”. Tak więc sam on już jest idealnie dopasowany do zaistniałej fabuły. Zarówno melodia jest przyjazna dla uszu, jak i głos wokalisty. W odpowiednich momentach porywa serce, a w innych uspokaja. Ending jest o wiele spokojniejszy, a głos wokalisty jakby wypełniony nutą smutku. Delikatna gra fortepianu, która nadaje smętną melodię wspaniale komponuje się ze słowami nawiązującymi do dalekiej drogi i samotności.
Anime polecam osobom, które chcą oderwać się od szczęśliwych zakończeń, magii, wykorzystanego do granic możliwości szkolnego życia czy też od supermocy.

Autor: Ayashi-chan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz