Jesiennego dnia, w ciemnym lesie, gdzie stał mały drewniany domek, mieszkał pewien chłopiec. Miał na imię Daniel i w tym miesiącu obchodził 16 urodziny. Był wysokiego wzrostu i miał ciemne włosy. Patrząc przez okno zauważył wielką, czarną chmurę, po czym usłyszał grzmot. Zaczął padać deszcz i wiać silny wiatr. Daniel odchodząc od okna usłyszał głośne pukanie do drzwi. Chłopiec udał się w ich stronę. Gdy był tuż przed nimi, otworzyły się. Nikogo tam nie było, oprócz kartki, która była przygnieciona kamieniem. Zdziwiony Daniel wyciągnął kartkę spod kamienia. Było na niej napisane:
’’ODNAJDZ JASKINIE W ŚRODKU LASU, BĘDĘ TAM NA CIEBIE CZEKAŁ. MASZ CZAS DO PÓŁNOCY.’’
Chłopiec natychmiast zamknął drzwi i spojrzał na zegarek. Była godzina 17:14, jednak Daniel chciał odnaleźć jaskinie od razu. Podszedł do wieszaka i ubrał cienką kurtkę, następnie wybiegł na dwór w jej poszukiwaniu. Był strasznie zimno. Chłopak biegał po lesie jak szalony. Nagle potknął się o kamień i wpadł w kałużę. Wtedy usłyszał jakieś zwierzęta, ale nie była to wiewiórka czy sarna, lecz trzy wilki. Daniel szybko wstał i pobiegł przed siebie. Nagle ujrzał jakąś jaskinie. Udał się w jej kierunku. Była to zimna, ciemna jaskinia. Gdy chłopiec znalazł się w środku, usłyszał wycie wilków. Przerażony zatrzymał się, a tuż przed nim pojawił się mężczyzna z zakrwawionym mieczem, który zabił wilki.
- Nazywam się Carl - powiedział spokojnie mężczyzna.
- A ja nazywam się Daniel.
- To ja napisałem ci wiadomość.
- Ale po co to wszystko?
- Wyznaczono tobie bardzo ważne zadanie.
- Jakie?
- Musisz zabić pewną osobę, ale najpierw masz zrobić coś jeszcze.
- To co takiego mam jeszcze zrobić?
- Udowodnij, że jesteś gotów walczyć z Mientrusem.
- Zrobię wszystko, co trzeba.
- Idź w głąb jaskini i przynieś kryształ, lecz droga jest pełna niebezpieczeństw. Jesteś gotów?
- Jasne!
- Proszę, dam ci mój miecz i poczekam, aż wrócisz. Powodzenia!
- Ok., już idę.
Daniel idąc wymachiwał sobie mieczem, aby nabrać wprawy władania nim. Nagle usłyszał szelest. Zatrzymał się. Zza ciemności wyłonił się wielki żółty pająk. Chłopiec z rozbiegu ruszył na pająka i jednym celnym uderzeniem miecza zabił go. Jednak nie tylko pająki były przeszkodą dla niego. Wielkie zmutowane stwory z włóczniami w rękach były najtrudniejszym przeciwnikiem. Kiedy Daniel szedł, nagle popchnął go dziwny stwór.
Chłopiec stoczył się na sam dół jaskini i zemdlał. Po obudzeniu zorientował się, że upuścił miecz podczas spadania i obok niego stoi dziwny stwór, który go popchnął. Wystraszony pobiegł szukać miecza. Zauważył go zaplątanego w pajęczynę. Daniel próbował go z niej wyciągnąć, ale była tak mocna, że to nie poskutkowało. Wreszcie po mocnym kopnięciu w sieć miecz spadł na ziemię, po czym chłopiec podniósł go i ruszył zabić tego dziwnego stwora. Gdy wrócił rozpoczęła się walka. Daniel pewnym ruchem uderzył stwora, ale on zablokował uderzenie i zadał cios w nerki przeciwnikowi. Chłopiec nie poddając się kopnął potwora w brzuch, a kiedy skulił się z bólu odciął mu głowę sprawnym ruchem miecza.
Z głowy stwora wyleciał świecący kryształ.
- Mam! – krzyknął Daniel.
- Teraz trzeba wrócić – pomyślał.
W drodze powrotnej nie było już żadnych potworów, ponieważ wszystkie zostały już zabite. Wychodząc z jaskini chłopiec ujrzał, że zapadła noc i Carla leżącego na ziemi. Podbiegł do niego.
- Co się stało!? – zapytał.
- Mientrus…. – wyjęczał mężczyzna.
- Co? Gzie on jest?!
- Znajdziesz go w jego siedzibie….na północy lasu…
I to były ostatnie słowa Carla, który cały w krwi leżał przed jaskinią. Daniel zauważył, że zbroja jest mu nie potrzebna, więc zdjął ją z mężczyzny, po czym ściągnął kurtkę i założył zbroję. Gdy miał ją już na sobie ruszył na północ w poszukiwaniu Mientrusa. Wreszcie przestał padać deszcz, a wiatr ustał. Chłopiec idąc znalazł w zbroi dziwną kartkę. Pisało na niej:
1.Carl
2.Jonh
3.Jack
4.Michael
5.Harry
6.Tom
7.Pablo
8.Frank
9.Max
Ten bezsensowny list zastanowił Daniela. Idąc dalej zobaczył długopis leżący na ziemi. Podniósł go i dopisał na kartce:
10.Daniel
Wtedy pojawiło się niebieski światło i 8 mężczyzn.
- To wasze imiona są na tej kartce? – zapytał się Daniel.
- Pokaż mi ją – odpowiedział najwyższy mężczyzna.
Daniel podszedł do niego i pokazał mu kartkę.
- Tak, to my – powiedział.
- Jak masz na imię?
- Ja jestem Jonh, tam jest Jack, a tam Michael. Obok niego stoi Harry i Tom, a za tobą Pablo, Frank i Max. A wiesz gdzie może być Carl?
- Carl nie żyje.
- Jak to?
- Kiedy wyszedłem z jaskini w środku lasu on już nie żył. Mówił żebym zabił Mientrusa.
Znasz go?
- Tak, my też go poszukujemy.
- Chodźmy tam gdzie on jest. Carl powiedział, że na północy lasu.
- Ok, więc ruszajmy.
I ruszyli. Było tak ciemno, że nawet siebie nawzajem nie widzieli. Zmęczeni usiedli przy wielkim drzewie.
- Czas spać – powiedział Jonh.
Wszyscy położyli się i po 5 minutach zasnęli. Była to cicha, spokojna noc. Rano Jonh obudził wszystkich, aby zjedli upolowanego przez niego dzika. Był już upieczony. Po chwil został zjedzony. Można już było ruszyć w drogę i zabić Mientrusa. Daniel idąc ujrzał jego siedzibę. Wyglądała na wielki, mroczny zamek. Reszta mężczyzn też go zauważyła. Bram strzegło dwóch dwugłowych mężczyzn. Każdy miał tylko jedno oko, trzy ręce, w których trzymał trzy miecze i posiadał tylko jedną nogę. Kiedy Daniel z resztą podeszli do nich poczuli straszny smród.
- Wpuście nas. – powiedział Jonh.
- Ok. – odpowiedzieli dwugłowi.
Kiedy wszyscy weszli, niebo zrobiło się czerwone i wokół nich było pełno dwugłowych. Pablo swoim toporem uderzył w ziemię, Frank włócznią rzucił do góry, Jack mieczem obusiecznym rzucił w topór, który był w ziemi, a ten poleciał w przód i pozabijał wrogów, którzy stali na jego drodze. Gdy włócznia spadła i uderzyła w ziemię powstał zielony promień, który zabił wszystkich nieprzyjaciół. Po chwili Daniel i reszta ujrzeli Mientrusa. Był wysoki. Miał rogi jak u byka, kopyta jak u konia, długi ogon z kolcami, złotą zbroję, a w lewej ręce miał zakrwawiony bat, który przyciągał większą uwagę niż jego topór w prawej ręce. Jego oczy były czerwone. Wyglądały jakby były napełnione krwią, a ciemna skóra olbrzyma miała kolor podobny do nieba, które poczerwieniało. Jonh zniknął i pojawił się za Mientrusem, ale został zauważony, po czym oberwał ogonem z kolcami. Pablo, Frank oraz Jack zrobili to samo, co przed chwilą, ale to tylko wyrwało mu z rąk bat i skruszyło kolce na ogonie. Michael uderzył mieczem w topór wroga, ale ten zablokował uderzenie i zaczęli się siłować. Max uderzył również w tę samą broń, która po tym ataku została wyrwana z rąk Mientrusa. Harry oraz Tom złapali go, aby nie mógł się ruszyć. Wtedy Daniel uderzył swoim mieczem w złotą zbroję olbrzyma. Wytrysnęła ogromna ilość krwi, a wróg padł na ziemię. Niebo zrobiło się niebieskie. Max sprawdził czy Jonh żyje, ale niestety zginął od zabójczego ciosu. Danielowi wręczono złotą zbroję Mientrusa. Wieczorem był już w domu, z którego wyruszył wczoraj o 17:14.
’’ODNAJDZ JASKINIE W ŚRODKU LASU, BĘDĘ TAM NA CIEBIE CZEKAŁ. MASZ CZAS DO PÓŁNOCY.’’
Chłopiec natychmiast zamknął drzwi i spojrzał na zegarek. Była godzina 17:14, jednak Daniel chciał odnaleźć jaskinie od razu. Podszedł do wieszaka i ubrał cienką kurtkę, następnie wybiegł na dwór w jej poszukiwaniu. Był strasznie zimno. Chłopak biegał po lesie jak szalony. Nagle potknął się o kamień i wpadł w kałużę. Wtedy usłyszał jakieś zwierzęta, ale nie była to wiewiórka czy sarna, lecz trzy wilki. Daniel szybko wstał i pobiegł przed siebie. Nagle ujrzał jakąś jaskinie. Udał się w jej kierunku. Była to zimna, ciemna jaskinia. Gdy chłopiec znalazł się w środku, usłyszał wycie wilków. Przerażony zatrzymał się, a tuż przed nim pojawił się mężczyzna z zakrwawionym mieczem, który zabił wilki.
- Nazywam się Carl - powiedział spokojnie mężczyzna.
- A ja nazywam się Daniel.
- To ja napisałem ci wiadomość.
- Ale po co to wszystko?
- Wyznaczono tobie bardzo ważne zadanie.
- Jakie?
- Musisz zabić pewną osobę, ale najpierw masz zrobić coś jeszcze.
- To co takiego mam jeszcze zrobić?
- Udowodnij, że jesteś gotów walczyć z Mientrusem.
- Zrobię wszystko, co trzeba.
- Idź w głąb jaskini i przynieś kryształ, lecz droga jest pełna niebezpieczeństw. Jesteś gotów?
- Jasne!
- Proszę, dam ci mój miecz i poczekam, aż wrócisz. Powodzenia!
- Ok., już idę.
Daniel idąc wymachiwał sobie mieczem, aby nabrać wprawy władania nim. Nagle usłyszał szelest. Zatrzymał się. Zza ciemności wyłonił się wielki żółty pająk. Chłopiec z rozbiegu ruszył na pająka i jednym celnym uderzeniem miecza zabił go. Jednak nie tylko pająki były przeszkodą dla niego. Wielkie zmutowane stwory z włóczniami w rękach były najtrudniejszym przeciwnikiem. Kiedy Daniel szedł, nagle popchnął go dziwny stwór.
Chłopiec stoczył się na sam dół jaskini i zemdlał. Po obudzeniu zorientował się, że upuścił miecz podczas spadania i obok niego stoi dziwny stwór, który go popchnął. Wystraszony pobiegł szukać miecza. Zauważył go zaplątanego w pajęczynę. Daniel próbował go z niej wyciągnąć, ale była tak mocna, że to nie poskutkowało. Wreszcie po mocnym kopnięciu w sieć miecz spadł na ziemię, po czym chłopiec podniósł go i ruszył zabić tego dziwnego stwora. Gdy wrócił rozpoczęła się walka. Daniel pewnym ruchem uderzył stwora, ale on zablokował uderzenie i zadał cios w nerki przeciwnikowi. Chłopiec nie poddając się kopnął potwora w brzuch, a kiedy skulił się z bólu odciął mu głowę sprawnym ruchem miecza.
Z głowy stwora wyleciał świecący kryształ.
- Mam! – krzyknął Daniel.
- Teraz trzeba wrócić – pomyślał.
W drodze powrotnej nie było już żadnych potworów, ponieważ wszystkie zostały już zabite. Wychodząc z jaskini chłopiec ujrzał, że zapadła noc i Carla leżącego na ziemi. Podbiegł do niego.
- Co się stało!? – zapytał.
- Mientrus…. – wyjęczał mężczyzna.
- Co? Gzie on jest?!
- Znajdziesz go w jego siedzibie….na północy lasu…
I to były ostatnie słowa Carla, który cały w krwi leżał przed jaskinią. Daniel zauważył, że zbroja jest mu nie potrzebna, więc zdjął ją z mężczyzny, po czym ściągnął kurtkę i założył zbroję. Gdy miał ją już na sobie ruszył na północ w poszukiwaniu Mientrusa. Wreszcie przestał padać deszcz, a wiatr ustał. Chłopiec idąc znalazł w zbroi dziwną kartkę. Pisało na niej:
1.Carl
2.Jonh
3.Jack
4.Michael
5.Harry
6.Tom
7.Pablo
8.Frank
9.Max
Ten bezsensowny list zastanowił Daniela. Idąc dalej zobaczył długopis leżący na ziemi. Podniósł go i dopisał na kartce:
10.Daniel
Wtedy pojawiło się niebieski światło i 8 mężczyzn.
- To wasze imiona są na tej kartce? – zapytał się Daniel.
- Pokaż mi ją – odpowiedział najwyższy mężczyzna.
Daniel podszedł do niego i pokazał mu kartkę.
- Tak, to my – powiedział.
- Jak masz na imię?
- Ja jestem Jonh, tam jest Jack, a tam Michael. Obok niego stoi Harry i Tom, a za tobą Pablo, Frank i Max. A wiesz gdzie może być Carl?
- Carl nie żyje.
- Jak to?
- Kiedy wyszedłem z jaskini w środku lasu on już nie żył. Mówił żebym zabił Mientrusa.
Znasz go?
- Tak, my też go poszukujemy.
- Chodźmy tam gdzie on jest. Carl powiedział, że na północy lasu.
- Ok, więc ruszajmy.
I ruszyli. Było tak ciemno, że nawet siebie nawzajem nie widzieli. Zmęczeni usiedli przy wielkim drzewie.
- Czas spać – powiedział Jonh.
Wszyscy położyli się i po 5 minutach zasnęli. Była to cicha, spokojna noc. Rano Jonh obudził wszystkich, aby zjedli upolowanego przez niego dzika. Był już upieczony. Po chwil został zjedzony. Można już było ruszyć w drogę i zabić Mientrusa. Daniel idąc ujrzał jego siedzibę. Wyglądała na wielki, mroczny zamek. Reszta mężczyzn też go zauważyła. Bram strzegło dwóch dwugłowych mężczyzn. Każdy miał tylko jedno oko, trzy ręce, w których trzymał trzy miecze i posiadał tylko jedną nogę. Kiedy Daniel z resztą podeszli do nich poczuli straszny smród.
- Wpuście nas. – powiedział Jonh.
- Ok. – odpowiedzieli dwugłowi.
Kiedy wszyscy weszli, niebo zrobiło się czerwone i wokół nich było pełno dwugłowych. Pablo swoim toporem uderzył w ziemię, Frank włócznią rzucił do góry, Jack mieczem obusiecznym rzucił w topór, który był w ziemi, a ten poleciał w przód i pozabijał wrogów, którzy stali na jego drodze. Gdy włócznia spadła i uderzyła w ziemię powstał zielony promień, który zabił wszystkich nieprzyjaciół. Po chwili Daniel i reszta ujrzeli Mientrusa. Był wysoki. Miał rogi jak u byka, kopyta jak u konia, długi ogon z kolcami, złotą zbroję, a w lewej ręce miał zakrwawiony bat, który przyciągał większą uwagę niż jego topór w prawej ręce. Jego oczy były czerwone. Wyglądały jakby były napełnione krwią, a ciemna skóra olbrzyma miała kolor podobny do nieba, które poczerwieniało. Jonh zniknął i pojawił się za Mientrusem, ale został zauważony, po czym oberwał ogonem z kolcami. Pablo, Frank oraz Jack zrobili to samo, co przed chwilą, ale to tylko wyrwało mu z rąk bat i skruszyło kolce na ogonie. Michael uderzył mieczem w topór wroga, ale ten zablokował uderzenie i zaczęli się siłować. Max uderzył również w tę samą broń, która po tym ataku została wyrwana z rąk Mientrusa. Harry oraz Tom złapali go, aby nie mógł się ruszyć. Wtedy Daniel uderzył swoim mieczem w złotą zbroję olbrzyma. Wytrysnęła ogromna ilość krwi, a wróg padł na ziemię. Niebo zrobiło się niebieskie. Max sprawdził czy Jonh żyje, ale niestety zginął od zabójczego ciosu. Danielowi wręczono złotą zbroję Mientrusa. Wieczorem był już w domu, z którego wyruszył wczoraj o 17:14.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz