Nasza opowieści zaczyna się w dalekim lecz bliskim naszym sercom miejscu,działo się to w czasach,gdy ludzie jeszcze byli wolni,zwierzęta pasały się na łąkach,wody były czyste,powietrzu było czuci zbliżające się lato,dzieci wesoło z rodzicami śpiwewały podczas prac polowych.Ale to co wam chcę opowiedzieć,może w to nie uwierzycie w tą opowieść,lecz to nie był sen:byłam małym aniołkiem w niebie,niebo zimą było prawie bez chmurne,rozgwieżdżone,lubiłam spoglądać z chmur na dwoje ludzi spodziewających się potomstwa,ona siedziała w bujanym fotelu słuchając gry ukochanego na pianinie ,śpiewającego jej kolędy/piosenki,chciałam być ich dzieckiem,wtedy pokochałam ich,z począdku byłam pewna że dobry Bóg wybrał właśnie ich na moich rodziców,lecz on miał inne plany wobec mnie.Gdy się rodziłam na skraju śmierci,lekarze porzucili wszelką nadzieję na ratunek,zostawiając wszystko w rękach stwórcy.Ratujcie nasze dziecko oraz moją córkę!Mineło kilka lat,dziewczynka rosła,odkrywała świat,nabierała mądrości oraz sił,gdy rodzice wspominali i opowiadali o czasie swej młodości a także czasie czekania na potomstwo,o tym jak lekarze co chwile przychodzili,mówiąc im że to prawdziwy cud że ich dziecko żyje,zostałam urodziona,na całym świecie biły dzwony na zwiastowanieNMP przez Anioła ŚW,w tedy przypomniało mi się dziwne zdarzenie z dalekiej przeszłości,odważyłam się zapytać:Mamo czy kiedyś u nas bylo pianino?dziecko o czym ty mówisz przecież u nas nigdy niema i nie było żadnego instrumentu!rodzice strasznie się zdziwili,tata się strasznie zdenerwował oraz pokazał gestem dłoni abym siedziała cicho bo inaczej dostanę!To był pierwszy raz jak poczułam w klatce piersiowej złamane moje serce,w nocy przyśnił mi się dziwny sen:w kyórym siedziałam z wujkiem w kuchni przy stole,mama u dziadka zaczeła rodzić u dziadka drugie dziecko,lecz gdy weszłam do pokoju aby im pomóc przy pakowaniu oni!umarli na moich oczach!Obudziłam się,płakałam,po cichu jak to tylko możliwe zakradłam się do pokoju rodziców są żyją!Wróciłam po cichudku do pokoju uklękłam,zaczęłam się modlić aby dobry Bóg nie zabrał mi tej rodziny w której się urodziłam,którą po kochałam pierwszy raz na nowo,od dnia narodzin.12 lat potem:córeczko czy byś chciała mieć siostrzyczkę albo brata?mamo,tato czy czy jesteście w ciąży?Tata jak zawykle się zdenerwował,Czemu mnie pytacie,przecież to wasza decyzja?Ale to ty będziesz się również,opiekować tym dzieckiem,dlaczego ja?My jesteśmy już za starzy,na opiekę nad dziećmi,mogą być teraz dwu jajowe,to u nasz rodzinę.W tej chwili moje serce zamarło,poczułam dziwny chłód,strach,że naprawdę może to się zdarzyć,co w śnie z dawnych lat,nie dali mi wyboru z boleścią w sercu,przeanalizowałam czy rodziców będzie stać na dziecko i na mnie,poniwważ podatki ciągle rosną,z ukrytymi łzami odmówiłam dla dobra małżeństwa rodziców,a pozatym ojciec by tego psychicznie nie wytrzymał jeśli sprawdziły by się moje obawy,z miłość do nich znów musiałam odmówić narodzin na szczęście jeszcze nie poczętego dziecka.Mówi się że dziecko powino łączyć rodzinę a nie dzielić,to dziecko by po dzieliło oraz pokłóciło rodziców i tak już skłóconych z powodu nie wystarczających środków na życie.Lecz wciąż zadaję sobie to pytanie czy mogłam postąpić inaczej?4 lat po tej rozmowie;w szkole zadano nam do domu zrobienie wywiadu z naszymi rodzicami na temat:Dlaczego rodzice nas chcieli?Gdy skoniczyły się zajęcia wracałyśmy do domów,dzień był słoneczny jeszcze troche czasu było do naszych autobusów,więc jakto koleżanki wybrałyśmy się zwiedziać miasto do którego los na czas nauki zmusił do codzienej podrórzy.Lena żartowała:mój ojciec będzie musiał opić się mleka na lewo,aby mi odpowiedzieć na to pytanie,a matula pewnie zemdleje,Wiolka opowiedziała nam o ostatniej pracy jej siostry:wywiad mojej śory opublikowała nasza miejscowa gazeta parafialna,tematem było:czy warto chodzić do kośćoła?ludzie w redakcji coś przeinaczyli w wywiadzie z naszymi rodzicami ,zrobiła się taka afera na wsi,że ludzie przychodzili z pochodniami do naszego domu,ojciec chował się za sukienkę mamy co najmiej przez tydzień,czy nie są piękne?oczym ona znowu gada?popatrzcie nie widzicie?a to są zwykłe kwiaty jakich tu pełno wiosną,nadszedł czas wracać do z góry ustalonej już drogi przez szkołę oraz naszych przodków,po drodze spotkałyśmy nasze szkolne damy które uwielbiały szczególnie naszej trójce dokuczać kiepskimi docinkami:hej okuralnico,ostatnio mówiłam mojemu chłopakowi że nie jestem tobą aby nosić ekwipunek oraz prowiant ze sobą,Lena,Wiolka nie!gdy to zrobicie będziemy takie jak one,ale Hanna!trudno już czas wracać nam do domów,damy zza pleców groziły nam że wynajmą swoich kumpli aby po praktyce w cukierni nas pobili,chwyciłam koleżanki pod pachy aby się nie obróciły,wruciłyśmy do naszych domów,gdy rodzice mieli już trochę czsu,mama jak zwykle robiła obiad w kuchni,mamo:,popatrzała na mnie z wystraszonym wzrokiem chłodnym spojżeniem w oczach,oco chodzi?zanim zdążyłam ją za pytać wszedł ojciec:Hanka idzi szybko wyrzuci śmieci,ale tato dzisiaj twoja kolej,mama dodała:po drodzie nakarm króliki,owruciłam się trzymając worek z śmiećami w nadzieji że się uda wyjść z domu bez głupich docinek ojca:nie chciałaś rodzieństwa to teraz masz,oni by mieli już po pięć lat,mimo to czy mogę je wyrzuci póziniej,dlaczego?widać po drzewach że zachwilę będzie padało;niestety nie odwarzyłam się wypowiedzieć tych słów na głos,a wszystko to z szacunku dla rodziców,znów moje serce było obolałe,z powodu własnych ograniczeń umysłowo-fizycznych,wyszłam z domu zastanawiając się nerwowo jak być dla nich jeszcze lepszą córką,zaczoł padać upragniony przez wszystkich na wsi deszczyk,ciepły wioseny który maskował moje łzy płynące mi po twarzy,wyrzućłam śmieci dałam króliką jeść,zwierzątka próbowały mnie rozweselić,gdy się trochę uspokoiłam,wróciłam do domu,spytałam ojca:nie chciałem ciebie tylko syna który na starości mną by się zaopiekował oraz zawsze był przy mnie z wnuczętami,a ja bym sobie siedział codziennie i zapijałbym komara,a twoim obowiązkiem jest mną się za opiekować oraz mnie w życiu nie zostawić gdy będę zapijał i za gazowywał robala.Spytałam matulę:chciałam cię z miłość,a takrze wiele dzieci na które nas nie stać,w nocy miałam dziwny sen:za moimi plecami na środku siedziała śmierci obróciłam się przodem do niej,wszędzie było ciemno-ponuro,po lewej stronie stał zły duch,po prawej anioł przysłany przez Boga jako jego reprezentant,śmierci wskazałami niezdarnym ruchem dłoni abym do niej podeszłam,usiadłam obok lecz nie czułam ani stachu ani lęku o rodziców/o życie,podeszłam nie ufnie,usiadłam w miejscu które mi wskazał żniwiarz,nagle wstał i poszedł pomiędziy nich:pytając kogo wybierasz?Boga,ducha,czy mnie abym cię zabrał jeszcze tej nocy pośpiesz się z wyborem masz coraz mniej czasu tak jak my,wybiesz mądrze.Gdy to mówił poczułam wrażenie jak bym się dusiłam,posłaniec boży był cały skąpany w złotym świetle,biła od niego miłość boża,wyglądał jak przy modlitwie aniele stróżu,żniwiarz był kościotrupem w klasztornym ubraniu,tylko że z kosą w ręku,zły duch był cały siny jak trób z czarnymi skrzydłami anioła i małymi rogami na głowie,biło odniego zło nie do opisania.Po poważnych prze myśleniach wybrałam boga,podbiegłam do anioła,przytuliłam się do niego uklękłam mówiąc wyznanie wiary,wtedy obudziłam się z kaszlem,powoli odzyskując oddech,czułam że babcia chora na raka tej nocy umarła,niestety okazało to się prawdą!Gdy miałam praktyki rozmawiałyśmy oróżnych rzeczach z naszymi paniami,jedna z nich okazała się tą kobietą której miałam być dzieckiem.3 lata pózi niej gdy rany w mym sercu zaczeły się goici przyśnił mi się kolejny sen:szłam drogą polną,po czterech stronach były ogrodzione drutem kolczastym paskwiska a także pola i łąki,nie było tam ani żywej duszy,ani zwierząt,droga się roz gałęziła na cztery strony świata na środku stał krzyż,uklękłam modliłam się za rodziców oraz za wszystkich znanych i nie znanych oraz za dusze zmarłych na całym świecie ,mówiąc wyznanie wiary w boga dookoła mnie zaczeło tętnić życiem,widziałam ludzi modlących się na całym świecie nawet w Azji,byłam na dworze cesarskim widziałam modlących się ludzi z cesarzem o łaskę bożą dla całego świata a także księży iludzi których spodkałam w czasie swego młodego życia,z nieba zaczełam słyszeć czyjeś wołanie spojrzałam w niebo,widziałam przez chmury odbicie jak w tafli czystej wody siebie modlącą się przy złotym krzyżu,czułam się jakbym się unosiłam coraz wyżej ponad chmurami,które stawały się coraz gęstsze,obudziłam się.Po roku od tych snów,gdy moje serce się zagoiło,był rok poświęcony powołaniom kapłaniskim oraz zakonnym,obudziłam się w środku nocy,rodzice spali w naj lepsze nawet bomba by ich nie obudziła zaglądnełam przez okno w pokoju,niebo było bez chmurne całe rozgwieżdżone,usiadłam na łużku w siadzie japoniskim,nagle usłyszałam czyjś ciepły i łagodny głos,wołający mnie,wstałam weszłam po cichu do pokoju rodziców,jednak żadne z nich mnie nie wołało wróciłam do swojego pokoju do poprzedniej pozycji na łóżku,wtedy noc stała się dniem,znów usłyszałam wołający mnie głos:Hano!Hano!Nie lękaj się!Czy to był głos,boży nie wiem do tej pory? Nie pamiętam dobrze co mu odpowiedziałam,lecz najprawdo podobniej nie odpowiedziałam mu w ten sposób:o to ja służebnica paniska niech mi się stanie według słowa twego,tylko w ten:to nie ja nie jestem tą osobą której szukasz,głos znikł z światłem,znów wróciła gwiazidzista noc.Z miłość do rodziców bałam się odpowiedziedzieć,nawet najprawdo podobniej odmówiłam posłanicowi pana,lecz po dwóch miesiącach znów przyszedł wtedy,byłam już gotowa odpowiedziałam mu:jak matka boża przed wieloma pokoleniami ludzi,lecz znów nic nie mówiąc znikł,ja jednak mimo tego wszystkiego nie porzuciłam wiary w boga oraz nie zamierzam jej porzuci,tej jedynej łaski danej nam przez boga.I tak skończyła się moja przygoda lub opowieści.Dla jednych być może nie wiarygodna ,innych szokująca,dla mnie najprawdziwsza z prawdziwych!
Autor: HaNa12-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz