wtorek, 1 lutego 2011

Praca konkursowa #21: Koi Kaze

Otworzyły się drzwi do domu. -Tato! Tato! Chodź!

- Co się stało?

- Mama obiecała, że jeśli będę grzeczna to opowiesz mi jakąś niezwykłą historię kiedy wrócisz z pracy. - powiedziała podekscytowana dziewczynka.

Popatrzył w stronę swojej żony, która uśmiechnęła się błagająco - Dobrze niech ci będzie powiedział zdołowany - Yay! Tatuś opowie mi fajną historię! - zaśmiała się dziewczynka razem z mamą.

- Eh... Dobra więc słuchaj...

Szedłem lasem, gdy zobaczyłem ją...

Piękna dziewczyna. Włosy miała białe jak śnieg, a jej oczy błyszczały się w świetle księżyca. Jej suknia była także idealnie biała. Wszystko było idealne... Brakowało tylko uśmiechu...Jej twarz była przepełniona smutkiem. Spoglądała na piękny księżyc w nowiu. Gdy światło księżyca oświetliło dziewczynę zobaczyłem skrzydła... Były równie piękne jak jej oczy, które wciąż były pełne smutku...

Niechcący stanąłem na patyk, który złamał się wydając głośny odgłos.

- Jest tam ktoś? - usłyszałem głos dziewczyny. Postanowiłem, pokazać się jej.

- Cz-cześć... Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć - powiedziałem. Spojrzała na mnie przestraszonym wzrokiem. - Widzisz je?

- Hę? Chodzi ci o skrzydła?

- Możesz je zobaczyć?!

- Tak. Coś w tym złego?

- Można tak powiedzieć...

- Hę?!

- Proszę, obiecaj mi coś.

- Już? Dopiero co się poznaliśmy. - powiedział zdziwiony

- Nawet jeśli to co? Przecież możliwe, że już nigdy się nie spotkamy, prawda? Więc jakie to ma znaczenie? Obiecasz? Proszę! - popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem. Przed tym wydawała mi się trochę... smutna albo zła?

- Co takiego mam ci obiecać?

- Nigdy nikomu nie powiesz, że mnie widziałeś, dobrze?

- No nie wiem - chciałem się z nią trochę podroczyć ale chyba nie wyszło... - Obiecam jeśli najpierw zdradzisz mi swoje imię.

- Hikari. Mam na imię Hikari - zadowolony? Powiedziałam ci jak mam na imię teraz mi to obiecasz?

- Ja jestem Kazune. Miło mi cię poznać

- Tak, tak... Mnie też jest miło... Obiecasz mi to? - powiedziała obojętnie

- Dlaczego się tak śpieszysz?

- Mam swoje powody. To co obiecasz czy nie?

- Najpierw mam pytanie. Odpowiesz mi?

- Zależy jakie... - powiedziała - Dobra mów.

- Dlaczego masz skrzydła? Dlaczego jesteś w lesie o tej porze? Dlaczego...

- Czy to nie miało być jedno pytanie?

- A tak...

- Odpowiem Ci tylko na to pierwsze: Nie jestem z tego świata.

- Nie z tego świata? Jakim cudem?

- Widzisz to wielkie drzewo w "sercu" lasu? Kiedy przejdziesz przez barierę, którą ono tworzy zobaczysz mój świat... Wierzysz mi?

- Tak... Widzę twoje skrzydła, więc chyba muszę?

- Przychodzę tutaj co noc, aby popatrzeć jak wygląda wasz świat.

- Dlaczego nie przychodzisz tutaj w dzień?

- Ponieważ nie mogę. W moim świecie jest zakaz zbliżania się do ludzi. Nie mogą się dowiedzieć.

- A co się stało, że jesteś taka smutna?

- Dzisiaj jest rocznica śmierci mojej mamy. Zmarła dwa lata temu.

- Przepraszam... Nie wiedziałem...

- Nic nie szkodzi. - dziewczyna niespodziewanie się uśmiechnęła.

- Jeśli mogę spytać: Jaka była twoja matka?

- Była bardzo miłą osobą, ale nikt z mojego świata jej nie akceptował.

- Dlaczego?

- Bo była związana z człowiekiem. Ja jestem tego dowodem.

- Co?! Tylko dlatego?! To jest niesprawiedliwe! Przecież, nie zrobiła nic złego! Po prostu się zakochała! Eh...

- Wiem to. Jestem z niej dumna, że zignorowała to co myślą inni i po prostu znalazła swoje szczęście. Jej grób jest tutaj. W waszym świecie obok grobu mojego ojca, którego nigdy nie poznałam... Jeśli chcesz zaprowadzę cię tam, właśnie tam idę.

- Nie jestem pewny czy mogę...

- Proszę... Zawsze chodzę tam sama.

- Jesteś pewna?

- Tak! Proszę!

- D-dobrze...

Poszliśmy pod największe drzewo w lesie, znajdowały się tam dwa groby:

Na jednym z nich były wyryte skrzydła, takie same jak te od Hikari, a drugi był zwyczajnym grobem z krzyżem.

Pomodliliśmy się, a potem musieliśmy się rozstać.

- Przepraszam ale muszę już iść. Za niedługo wybije godzina druga.

- Przyjdziesz jutro?

- Tak.

- Będę czekać. Mogę?

- Będę szczęśliwa. - powiedziała po czym znikła w świetle księżyca.

Gdy odeszła coś się stało... Nagle poczułem niewyobrażalne szczęście ale nie wiedziałem dlaczego.

"Nie mogę się doczekać jutra" - pomyślałem, po czym udałem się do domu. Nie mogłem się doczekać następnego dnia, znaczy nocy.

"Ciekawe w jakim nastroju będzie dzisiaj?" - byłem bardzo szczęśliwy. Hikari także zadawała sobie pytania na różne tematy.

"Nie powinnam była go spotkać. Będzie tak samo jak z mamą. Chociaż może to dobrze?" - myślała.

W końcu się spotkaliśmy. Atmosfera była nieco inna niż ostatnio... "Co to za dziwne uczucie?" - pomyślałem.

- Ano... Hikari... Ty też czujesz jakieś takie dziwne uczucie? - spytałem. Nie wiem czemu ale bardzo się zawstydziłem.

- Chyba tak?

- Co to za uczucie? - strasznie się rumieniłem - nie mogłem jej spojrzeć w oczy.

Hikari nagle podeszła zawstydzona:

- Może to jest właśnie miłość?... - powiedziała po czym się pocałowaliśmy. I...

Koniec historii.

Ta historia jest trochę inna niż ta o babci, ponieważ mama jest teraz szczęśliwa w naszym świecie. Po tym jak się pocałowaliśmy jej skrzydła nagle znikły. Jestem pewien, że to było błogosławieństwo jej rodziców.

- Dobrze, historia się skończyła, więc maszeruj pod prysznic, a za chwilę mama poda kolację.

- Nie! Ja jeszcze nie chcę!

- Nie dyskutuj Mio.

- Dobrze... - powiedziała zrezygnowanym głosem brązowo-włosa Mio. - Ale odpowiedz mi jeszcze na jedno pytanie: Jak wyglądała ta kraina, z której przybyła mamusia?

- To bardzo dobre pytanie mała. - uśmiechnął się zielonooki mężczyzna - Hikari, powiedz nam, jak wygląda twój świat?

- Dobrze, ale obiecajcie, że zjecie całą kolację.

- Dobrze..."Cały czas nie jestem pewien jej umiejętność kulinarnych"

He he... - uśmiechnął się koślawo.

- Co ci jest? - spytała Hikari

- N-nie, nic. Dokończ opowiadać, dobrze?

- Tak, tak... Nie jestem pewna jak teraz wygląda ale świat, z którego pochodzę jest - i mam nadzieję, że dalej będzie - naprawdę piękny... Jest bardzo podobny do tego tylko tam wszyscy bardzo szanują przyrodę. No i jest jaszcze jeden szczegół...

- Jaki? Jaki? Opowiadaj! - popędzili Hikari.

- Nie popędzajcie mnie!

- Mamo! Hikari! - powiedzieli równocześnie Kazune i Mio.

- Mieszkańcy tej krainy mają skrzydła. Zmieniają one kolor i kształt zależnie od tego jak się czujesz. Na przykład kiedy jesteś szczęśliwy skrzydła mienią się różnymi kolorami.

- Ale mamusiu, tatuś mówił, że twoje skrzydła były białe.

- Tak, masz rację mała. - uśmiechnęła się - Były białe, ponieważ jestem córką mieszkańców dwóch różnych światów.

- Czyli ja tez będę miała białe skrzydła? - spytała przestraszona dziewczynka.

- Nie, nie będziesz miała skrzydeł - uspokoiła małą dziewczynkę - A wiesz, czemu?

- Nie, właśnie się zastanawiam.

- W czasie pierwszego pocałunku z tatą znikły moje skrzydła, czyli stałam się człowiekiem, a to znaczy, że ty też jesteś człowiekiem. - skończyła historię - Dobrze, odpowiedziałam na pytanie, więc Mio szybko idź pod prysznic.

- Ja tego dalej nie rozumiem! - powiedziała zamyślona dziewczynka

- Zrozumiesz jak dorośniesz, a teraz szybko do łazienki, a ty mój drogi mężu do stołu.

- Tak...

Cały czas obserwowali ich rodzice Hikari ciesząc się, że ich córka znalazła szczęście tak jak oni. Do teraz niebo zawsze się do nich uśmiecha przypominając im, że mają błogosławieństwo Touko i Hirose (tak mieli na imię rodzice Hikari).

Autor: Ushio-chan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz