Walka… Walka… Jakie to idiotyczne. Ludzie walczą o władzę, pieniądze, pozycję. Ale czy to wszystko ma sens? W ogóle wszystko jest bez sensu… Życie ucieka pomiędzy palcami, a ja żyję… Wieczność… Idiotyzm, którego nikt nie zrozumie… Nie zrozumiałe są myśli ludzi, którzy chcą żyć przez wieczność… Nie rozumienie faktu, że przez to będzie konieczność patrzenia na śmierć innych, rodziny, ukochanego. Wieczność to przekleństwo jakim pokarał Bóg tych, którzy muszą iść przez życie w nieskończoność. Śmierć jest jedynym ratunkiem, który może spotkać wampira… Wampira, który był na to skazany już od chwili poczęcia. Wampira czystej krwi, który jest najokropniejszą istotą jaka chodzi po świecie… Zabójczo piękne, ale zarazem najniebezpieczniejsze, najbrutalniejsze. Nie liczą się z innymi. Egoistyczne stworzenia patrzące tylko przez pryzmat swojego głodu, pragnienia…
Emiko po raz pierwszy szła do nowej szkoły. Choć wiedziała, że dobrze wygląda, że jej ciało pociągało nie jednego mężczyznę, to tym razem czuła niepokój. „Czy zostanę zaakceptowana? Czy znajdę tam swoje miejsce?” Takie i podobne myśli błąkały się w jej głowie.
Pogoda była dość znośna. Zbyt wysoka temperatura jak na marzec potrafiła dać w kość. Wszytko łagodził niekiedy gwałtowny, chłodny wiat.
Dziewczyna szła zapatrzona w wyłaniający się budynek Liceum Ogólnokształcącego. Nie zwracała uwagi na idących obok niej uczniów. Nawet nie miała ochoty by zastanawiać się nad tym, czy choć połowa z nich będzie razem z nią uczęszczała do tej samej szkoły. Emiko sama nie wiedziała co się z nią dzieje. Nie potrafiła ocenić swojego stan emocjonalnego. Najgorzej było gdy postawiła pierwsze kroki na terenie jej nowego miejsca nauki. Ogarnęła ją panika, którą jakoś udawało się jej ukryć przed innymi. Stan ten zmienił się natychmiastowo gdy zaczęła wchodzić po schodach do głównego wejścia.
- Proszę, panienko – wyrwało ją z zamyślenia.
- Dziękuję – odpowiedziała i przeszła prze drzwi.
Oczywiście Emiko kompletnie zapomniała, że będzie tym razem uczęszczała do prywatnej szkoły gdzie, jak uważali jej rodzice, zdobędzie lepsze wykształcenie jak na jej poziom. Wchodząc do środka po raz pierwszy odgarnęła wchodzące na twarz długie kosmyki czarnych włosów. Zarzuciła lekko włosami i rozejrzała się…. Tego mogła się spodziewać po takiej renomowanej szkole, ale i tak była zszokowana. Długie marmurowe schody, podłoga też z tego samego wykonana materiału. Ludzie w pięknych mundurkach chodzili swobodnie po terenie szkoły. Szkoła była ogromna, ale dobrze wykonana. Klasy były przestrzenne. Wszystko miało tu swoje miejsce. Całość była nienaganna, pięknie się prezentująca. Dziewczyny schodzące po schodach trzymały swoje książki, uśmiechały się i rozmawiały. Ich suknie były szyte na wzór średniowiecznych, czy renesansowych. Suknie sięgały do ziemi, na nogach delikatne pantofelki, kolorem górującym nad innymi była pastelowa żółć. Chłopcy chodzili w czarnych i białych marynarkach. Koszule zawsze idealnie biały, były świetnie wyprasowane. Emiko, choć miała to samo na sobie, uważała, że nie prezentuje się w tym tak dobrze jak inne dziewczynki. Przestała się rozglądać i poszła poszukać gabinetu dyrektora, który okazał się salonem z wygodnymi sofami i wielkim staromodnym biurkiem pod oknem. Dyrektor, kiedy weszła spacerował po pomieszczeniu. Delikatnie puknęła w drzwi, a gdy na nią spojrzał elegancko się ukłoniła jak to robią wysoko urodzeni.
- Witam! A panienka tutaj, w jakiej sprawie? – zapytał, kiedy usiadł za biurkiem. Wskazał jej fotel naprzeciwko jego, gdzie miała usiąść.
- Miałam się tutaj zjawić, gdy tylko pojawię się w szkole. Jestem Kurosawa Emiko, był pan informowany o tym, że mam zostać nową uczennicą tej szkoły.
-Ach, to panienka… Oczywiście zostałem poinformowany o tym, że się panienka zjawi…. Jak minęła podróż, nie jest panienka zbyt zmęczona? - nagle zaczął być, aż zbytnio przemiły. Ta jego udawana troskliwość była denerwująca.
- Dziękuję. Bardzo dobrze. Nie jestem zmęczona, ale wydaje mi się, że mieliśmy o czymś porozmawiać zanim będę mogła pójść do swojej klasy – powiedziała Emiko.
- A więc tak – tym razem dyrektor przyjął bardzo poważną minę jakby miał komuś powiedzieć, że umarł mu ktoś bliski – Wiem, że panna Emiko jest innego gatunku niż my. Proszę się nie obawiać, nie wyjawimy nikomu tego sekretu i cieszymy się, że panienki ojciec zaufał nam na tyle, żeby nam o tym powiedzieć.
- Taa… gdybyś wiedział, że tata to mówi każdemu nowemu dyrektorowi i wymazuje mu to z pamięci w chwili opuszczenia szkoły przeze mnie to byś jednak nie był taki dumny – pomyślała Emiko.
- Do rzeczy…. Mam taką wielką prośbę. Czy panienka mogłaby ukrywać prze innymi swoją inność? I czy byś mogła nie atakować uczniów, oraz pracowników szkoły?
- A czy pan uważa, że jestem na tyle głupia, żeby atakować innych i jeszcze do tego narażać się na to, że moja największa tajemnica zostanie odkryta? Czy pan sobie zdaje sprawę, jak ważne jest dla nas wampirów ukrywanie się? No niech pan pomyśli. Jak pan się czuł, gdy się dowiedział, że wampir będzie chodził do pańskiej szkoły? Nie poczuł pan strachu? Takiego potężnego, że aż obezwładniającego, a zaraz po tym ogromnego niedowierzania? Wyobraża sobie pan, co by się stało gdyby świat nagle się dowidział, że wampiry istnieją? To byłoby straszne. Ludzie zaczęliby walczyć między sobą, bo nie wiedzieliby, kto jest, kim. Człowieczeństwo podzieliłoby się na tych, którzy chcą zostać wampirami i tych, którzy chcą je tępić. Zapewne wiele wojen by wybuchło. To, co by się wtedy działo jest straszne, więc nawet nie warto mi o tym mówić panie dyrektorze – mówiła spokojny, ale władczym tonem Emiko. – Czy to wszystko, co miał pan mi do przekazania? – zapytała by wyrwać mężczyznę z letargu.
- Co? Yyy…Nie. Chciałem jeszcze wręczyć Tobie mapę szkoły, plan lekcji oraz życzyć przyjemnej nauki w naszej szkole – wydukał dyrektor.
Emiko wyszło już kompletnie spokojna. Jej dawna osobowość wróciła. Była teraz spokojna, ale też i dumna. Jej postawa ukazywała to, że jest wysoko urodzoną nastolatką. Nie była dzieckiem jakiegoś bogatego człowieka, tylko płynęła w niej krew prawdziwych arystokratów, którzy ostatnio zaczęli się ujawniać. Spojrzała na przestronną i dobrze zrobioną mapę. Zaczęła zgrabnie wirować pomiędzy spieszącymi się na lekcje uczniami. Chwilę jednak trwało zanim pojawiła się przed klasą. Na nieszczęście była już spóźniona.
- Nie no. To będzie świetne rozpoczęcie mojej egzystencji w tej szkole – pomyślała i zapukała w drzwi.
Otworzył jej jakoś chłopak w okularach, niezbyt pasujących do jego twarzy. Był szczupłym i niskim nastolatkiem. Uśmiechnął się nieśmiało na jej widok i zaprosił do klasy gestem. Dziewczyna również odwzajemniła uśmiech i weszła do pomieszczenia gdzie, gdy weszła zobaczyła wielki rozgardiasz. Każdy siedział gdzie mu się podobało. Dwóch, czy trzech chłopaków chyba grało na instrumentach. Nauczyciela jednak nigdzie nie było.
- Hej maleńka! – dotarł do niej gdzieś z końca Sali męski głos. – Czyżbyś się zgubiła i szukała pomocy? - szybko właściciel głosu zjawił się blisko niej.
Emiko spojrzała na niego. Był wysokim mierzącym około sto osiemdziesiąt pięć centymetrów chłopakiem, z czarnymi włosami, jak i ciemnymi nieprzenikliwymi oczami. Jego spojrzenie było wyzywające i urzekające. Wydawał się być człowiekiem pewnym siebie.
- Nie. Nie zgubiłam się. Jestem nową uczennicą tej szkoły i miałam taki zaszczyt by dołączyć do waszej, a może twojej klasy.
- Ooo. W końcu nowa osoba, będzie chodziła do tej już nudnej szkoły – zachwycił się chłopak. Mały okularnik już zniknął, przerażony chwilowym morderczym wzrokiem przystojniaka. – To może usiądziesz ze mną i opowiesz coś o sobie, a później przedstawię Cię reszcie? – odgarnął wchodzącą w oczy grzywkę i podał dżentelmeńsko rękę.
- Wiem, że powinnam się z klasą integrować, ale czemu trafiłam na takiego zadufanego w sobie chłopaka – zapytała się w myślach. Podała mu rękę, a ten delikatnie zaprowadził ją w odosobniony rug klasy. Kiedy przechodziła zobaczyła kilka dziewcząt, które morderczym wzrokiem na nią spoglądały. – Taa… To chyba z nimi już się nie dogadam – pomyślała i szła dalej prowadzona przez kruczowłosego.
- Proszę tutaj – pokazał jej wygodny fotel, a sam usiadł na burku w lekkim rozkroku. Emiko od razu skorzystała, nie miała zamiaru być jeszcze bardziej widoczna. Wiedziała, że jest obserwowana już przez przynajmniej połowę obecnych tutaj ludzi. A to, czy wypadnie przed nim dobrze, czy źle będzie decydowało o jej życiu w tej społeczności klasowej.
-Dziękuję – Emiko uśmiechnęła się nieśmiało. Najwyraźniej spodobało się to chłopakowi.
- A więc skąd jesteś i co Cię sprowadza do tej szkoły?
- Och jestem z…. Ciężko to określić, ponieważ cały czas podróżuję i zmieniam miejsce zamieszkania. Powiem tak, jestem Japonką i to powinno rozmyć wszelkie wątpliwości, co do mojego pochodzenia. No przynajmniej ja tak uważam. A pojawiłam się tutaj, ponieważ tato uznał, że w tej szkole zdobędę lepsze wykształcenie. Wiesz, ojcowie często mają różne dziwaczne wymysły.
- No rozumiem. A z jakiego powodu tak dużo podróżujesz? – teraz zainteresowana była już cała klasa. Panowała absolutna cisza.
- Tato jest arystokratą i musi załatwiać różne sprawy. A że nie chce podróżować sam, to zabiera nas ze sobą. Uważa, że podróże dobrze wpłyną na nas i nauczymy się dzięki temu rozumowania różnych kultur.
- Aaaa… No czasami tak rodzice robią – odpowiedział zamyślony chłopak. – A czy już wspominałaś jak się nazywasz? Ja jestem Mifune Usui. Jestem dziedzicem rodziny Mifune.
- Miło mi cię poznać, lordzie. Nazywam się Kurosawa Emiko. Przepraszam, że nie przedstawiłam się wcześniej.
- Ty… jesteś… Kurosawa Emiko? Ta Emiko, która już posiada ogromny majątek i należy do jednej z najczystszych krwi arystokrackich? Ty jesteś tą dziewczyną, która jest na tyle okropna dla służby, że nikt nie wytrzymuje w domu nie dłużej niż przez trzy miesiące?
- Jak ja kocham te plotki. Tak jestem ta Emiko, ale to co mówisz, nie jest prawdą. Co prawda już posiadam dość duży majątek i zarządzam nim, ale nie jest tak, że muszę wymieniać służbę. Tak mówią tylko ci ludzie, którzy pracowali u mnie i zostali zwolnieni, ponieważ obijali się. Naprawdę, nie wierzę, że tak wysoko urodzony arystokrata wierzy w takie plotki wyssane z palca. I nie jestem okrutna.
- Wybacz, że wierzyłem w te okropne plotki, lecz gdy się tylko słyszy o ludziach, a nie widzi się ich to jakże można inaczej pomyśleć? Gdy zobaczyłem panienkę Emiko, to wiedziałem, że jesteś miłą osobą i jest to prawdą. Cieszę się, że poznałem Cię – skłonił się dostojnie.
- Ależ lordzie, czy powinieneś tak nisko trzymać czoło, gdy jesteśmy na tym samym poziomie? – zapytała Emiko już troszkę zmieszana, bo teraz każde jej słowo było wychwytywane przez dwadzieścia par uszu.
- Gdy widzi się taką piękność to należy się tak kłaniać – odpowiedział, a jego wzrok mówił raczej „Zbędę Cię”.
Kolejne godziny mijały dosyć szybko. Chwilę później po rozmowie z Usuim przyszła nauczycielka, która przepraszała za spóźnienie, tłumacząc się ogromnym korkiem. Lekcje które prowadziła były strasznie usypiające. Choć możliwe, jest też to, że Mio po prostu chciała spać, bo jest stworzeniem nocnym. Miała nadzieje, że w szkole będzie traktowana normalnie. Lecz, gdy tak została wyróżniona przez Usuiego, stało się to niemożliwie. Wieści, że Emiko zaczęła chodzić do tej szkoły rozeszły się błyskawicznie i już na pierwszej przerwie była na ustach całej szkoły. Nauczyciele też nie dawali spokoju i cały czas pytali się jak tam sprawy jej ojca.
Wszystko uspokoiło się po upływie jakiegoś tygodnia. Większość ludzi przyzwyczaiła się do obecności Emiko w szkole i do tego, że najczęściej widzianą przy niej osobą był Usui. Dziewczyna wydawała się dobrze w jego towarzystwie bawić. Podczas zajęć to oni wykazywali największe zainteresowanie i walczyli o uwagę nauczycieli. Jedną z najbardziej zgodnych lekcji była muzyka. Wtedy w duecie śpiewali różne pieśni, opery itd. Emiko była zaskoczona, że większość klasy ją polubiło. Najmniej spodziewała się tego, że zostanie zaproszona na zabawę, organizowaną przez jednego z chłopaków, który uznał, że będzie szczęśliwy, jeżeli przyjmie jego zaproszenie.
Emiko spieszyła się jak mogła. Ubrała swoje ulubione rzeczy. Czarną mini, obcisłą bluzkę i kozaki na wysokim obcasie. Wyglądała bajecznie. Wsiadła do samochodu, który zawiózł ją na miejsce.
Gdy weszła do środka, od razu dosięgła ją głośna muzyka, oraz różne, kolorowe światła. Pokazała zaproszenie ochroniarzowi, który był chyba zniesmaczony całą tą sytuacją w jakiem musiał pracować. No, ale cóż pracy się zbytnio nie wybiera.
- Emiko, jesteś! –zawołał zadowolony chłopak, który całą imprezę tworzył. – Wow. Wyglądasz świetnie. – zmierzył ją z góry do dołu. Zatrzymał się na jej długich nogach. Podziwiał jej ciało mierzące sto osiemdziesiąt centymetrów razem z obcasami. – Może chciałabyś się czegoś napić – zapytał dość nieśmiało.
- Nie dziękuję, na razie nie jestem spragniona – powiedziała odchodząc.
Emiko dobrze się bawiła. Tańczyła na parkiecie, śpiewała, tak, że po jakimś czasie gardło sobie zdarła. Jednak nie spodziewała się tego, co się stało.
Ktoś wpadł do klubu, ludzie zaczęli uciekać. Emiko została popchnięta. Straciła przytomność. Gdzieś w oddali słyszała
- Zostaw ją. Nie rób jej krzywdy!
-Eh. Kolejna wielka arystokratka, która straci życie z mojego powodu. Jakież to podniecające. Świat na nowo będzie wiedział, co to jest wolność.
Emiko pochyłą jak ostry nóż tnie jej gardło, a z rany zaczyna wypływać krew. Wiedziała, że w tym momencie każda normalna istota by umarła. Poczuła, że ktoś ją puszcza i ucieka. Ale ktoś inny bierze ją w ramiona, a ciekłe kropelki spływają po jej twarzy.
- Emiko…. Emiko… Dlaczego musiałaś umrzeć. Dlaczego właśnie ty?
Emiko otworzyła oczy, które miały teraz kolor szkarłatu, a nie jak zazwyczaj niebieskie. Jej kły się wydłużyły. Usui nie wiedział co się dzieje. Poczuł tylko ukłucie na szyi. Dziewczyna, która chciała zapanować nad instynktem, nie potrafiła nic zrobić. Wiedziała tylko, że jeżeli nie powstrzyma się, to zabije chłopaka. Siłą woli odeszła od chłopaka, który patrzył na nią przerażony.
- Jak to, przecież powinnaś być martwa. Widziałem jak przecina ci gardło, widziałem jak strumienie krwi lecą z rany, teraz chodzisz jak gdyby nigdy nic, rany już nie ma. Czym ty jesteś?!
- Usui. Uspokój się. Przez własną głupotę sprawiłam, że jesteś osłabiony. I błagam nie denerwuj się. Bo może się to skończyć dla Ciebie tragicznie. Odpowiedzią na to wszystko jest to, że jestem …. Jestem wampirem. I możesz mnie znienawidzić, ale nie mogę umrzeć od czegoś takiego. Wybacz, że naraziłam na szwank twoje życie – dziewczyna skierowała się do wyjścia. Już miała zamiar przekroczyć próg, lecz poczuła, że ktoś ją łapie. Odwróciła się.
- Głupia jesteś, wiesz? Czy z takiego błahego powodu miałbym Cię nienawidzić? Jestem najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. I wiesz…. Kocham Cię!
Autor: Kuchira
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz